nacjonalizm
komentarz sztucznofiołkowy do ostatniej defilady neofaszystów z ONR przez miasto stołeczne Warszawa:
(...) i doprawdy, żałuję droga Mu, że nie zrobiłam dla Ciebie screena mojej dyskusji z długowłosą (bo kobiecą) dziewczyną ze wschodu Polski, która aktywnie udziela się w tej organizacji. coś ironicznie wspomniałam o przeprowadzaniu staruszek przez jezdnię, wygolonych głowach i pogromiku od czasu do czasu. oburzyła się, że pomaganie jako forma piaru nie zrównuje ich przecież z Hitlerjugend, a włosy ma długie (czemu, już wiecie; kwiat kobiecy płodny, co to nosi pod sercem dziecię może i z gwałtu, ale za to z najbielszego nasienia, w międzyczasie element dekoracyjny z gruntu męskiej, testosteronowej formacji). ale "pogromiku" nie musiałam jej tłumaczyć [i ja się pytam naiwnie Ciebie Mu, dlaczego?]. o ostatnim wykwicie makulaturowym Episkopatu na temat tego, że nacjonalizm to nie patriotyzm (ojej) już nie będziemy miały okazji porozmawiać. trzeba spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko blokują.
Czasami czuje sie przerazona Myszko. Moze dlatego, ze przestaje rozumiec swiat, ktory kiedys pokochalam?
OdpowiedzUsuńSpójrzmy na to z innej strony: czy wszystkim po trosze nie ciąży grzech zaniechania?
UsuńMuszę sobie to dobrze przemyśleć, na potrzeby mojego otoczenia i zawodu, który uprawiam.
Nacjonalizm jest czymś, co wzbudza we mnie najgorsze uczucia. I nie chodzi tu o nienawiść, bo staram się nie nakręcać aż tak złości, czy wściekłości nawet, by zdominowała mi dzień. Chodzi o połączenie bezradności i bezsilności. Jest ich dużo, a dziś są chronieni przez państwo, podczas gdy ja mogę tylko robić swoje.
OdpowiedzUsuńRobić swoje, to możemy.
UsuńRóbmy więc, nim cienia będzie więcej niż światła.