Paradygmat miłości
Tyle jest różnych tekstów w tej sprawie. Ten mnie zawsze poraża prawdą.
Chciałbym zrobić wszystko co mam w życiu do zrobienia - całą tą jazdę obowiązkową ... tę ... potem spokojnie pić już tylko sobie. A jak mnie wreszcie spotka miłość, to jebnę to wszystko i będę już tylko kochać ... kochał ...
Wszyscy jesteśmy Chrystusami, 2006, reż. M. Koterski
A jak mnie wreszcie spotka miłość, to jebnę to wszystko i będę już tylko kochać ... kochał ...
OdpowiedzUsuńA będę wówczas do tego zdolny?
Czasem tak mi się wydaje, że wszystkie nieszczęścia tego świata, zgryźliwości i żale są z tego, że zabrakło miłości.
OdpowiedzUsuńMoże problem tkwi w tym, że większość chce jedynie brać, a niewielu dawać
OdpowiedzUsuńTo mój uwielbiany film. Obejrzałem go z 20 razy i ciągle mogę od nowa.:):) Miłego
OdpowiedzUsuńMyszko, niektórzy sobie myślą, że całe życie ułoży im się wg planu, który oni sobie obmyślili. Że ileś tam lat przeznaczą na to, by osiągnąć odpowiednie zaplecze finansowe, stabilizację zawodową i wtedy przyjdzie czas na miłość. Jednak miłość przychodzi nie wtedy kiedy my chcemy, a wtedy, kiedy ona ma ochotę przyjść. Od nas zależy, czy ją wpuścimy. Jeśli pieniądz, kariera przysłonią nam pole widzenia, to koniec. Miłość nie podporządkuje się naszym planom. Jeśli się jej nie otworzy drzwi, gdy przyjdzie, to potem może nas jedynie raczyć swymi substytutami. Warto ją "olać" ? Nie warto ! Cóż za frajda być z kimś potem tylko z obowiązku, rozsądku, czy ze strachu przed samotnością. Najważniejsze, to być ze sobą z miłości i warto czasami jebn** to wszystko i tylko kochać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Kłopot czasami polega nie na tym, że miłość przychodzi nie w porę, ale że wcale nie przychodzi. A my, przepojeni ideałami, czekamy ... :)
OdpowiedzUsuńParadygmat wg Rene Chara ( Pierwsze chwile):
OdpowiedzUsuń" "Patrzyliśmy jak płynie przed nami wzbierająca woda .Jednym naporem przekreślała górę , odrywając się od jej macierzyńskiego łona.Nie był to strumień poświęcający się własnemu przeznaczeniu , ale niewypowiedziane zwierzę , którego stawaliśmy się słowem i substancją .Zatrzymywało nas zakochanych za wszechmocnym łuku swej wyobraźni. Jaki przymus mógł nas tak zniewolić ? Uleciała codzienna mierność, przelana krew powróciła do swego żaru.Przyswojeni przez otwartość, oszlifowani do niewidzialności, byliśmy nie kończącym się nigdy zwycięstwem ."