Laickość państwa

Początkowo miał to być temat "nieuctwo, a sprawa polska", ale postanowiłam nie ostrzyć sobie dowcipu na ograniczonych umysłowo, bo dość są unieszczęśliwieni przez naturę. Do tablicy poczułam się wezwana przez stwierdzenie znalezione hen gdzieś w sieci, że laickość wywodzi się z chrześcijaństwa. Czyż każdemu z nas nie zdarza się pierdnąć? Nie będę więc odsyłała linkiem, żeby nie dawać sposobności do krotochwil.

Autor tej złotej myśli zaczął swoją argumentację od stwierdzenia, że z chrześcijaństwa jest powszechne prawo głosu. Nie do końca rozumiem tę intuicję, bo i też nie słyszałam, żeby wierni w polskim kościele głosowali w wyborach na nowego proboszcza, ale to tylko zahacza o temat kantem, więc porzućmy te dywagacje. Drugim dobrodziejstwem chrześcijaństwa ma być wiara w postęp. Ponownie nie wiem skąd ta intuicja, skoro idea mesjaszowo-końco-światowa zasadza się na tym, że wszystko ma wrócić do boga, a więc do punktu wyjścia. Nie na tym zaś postęp polega. Trzeci argument był "z Nietzschego" - filozof z uszami szympansa negował przecie boga, a skoro negował, to jego myśl wywodziła się z chrześcijaństwa, bo gdyby nie było chrześcijaństwa, nie byłoby antychrześcijańskiej myśli Nietschego. Rozumiecie motyw przewodni? Nauka też pochodzi od boga. Bo nauka zgłębia prawdę, a prawdę stworzył bóg. Niby laicka, lecz w patosie religijna, wręcz zabobonna jest wiara w naukę. Yyyy ... Ergo, laickość jest z chrześcijaństwa. Rwane? Naciągane? Duuh.

Mogłabym oczywiście pofukać na kompletny brak u argumentującego świadomości ciągłości kulturowej. Starożytność u niego nie istnieje. Nie ważne jakiego alfabetu używamy, jakim prawem porządkujemy nasze życie, kto nauczył nas utwardzać drogi - wszystko jest chrześcijańskie z ducha. Pewnie na co dzień żarliwy wyznawca wsuwa makaron. Kto go niby wymyślił, jacyś Chińczycy? Nahhh, to był chrześcijański bóg, bo on stworzył mąkę i wodę. I kurę na rosół. Można i tak, gdy się uprzemy _______ O laickości jednak miałam, a to jest w Polsce temat grząski. Oczywiście można sobie poczytać o różnicy pomiędzy laicyzmem (laïcité) i laickością, jednak w  chwilach walki o krzyże w szkołach definicje te rozpływają się w bełkocie. Oburzamy się, że Francuzi wiedzeni swoją laickością czepiają się chust i krzyżyków. Podobne njusy dochodzą do nas z Włoch i Wielkiej Brytanii, i są fantastyczną pożywką dla portali religijnych dławiących się  nawozem "ateistycznego terroru". Nikt nie zapyta, w jakich przypadkach państwo naciska na schowanie symboli religijnych, i czym są symbole religijne. Wyobraźmy sobie, że pracujemy w budżetówce, czyli płaci nam państwo. Nagle, któryś z naszych znajomych zaczyna roznosić w pracy ulotki reklamowe i powiewa nam nimi w trakcie rozmowy. Aaaa ... może dodajmy, że są to ulotki instytucji, której nie cenimy (np. jakaś sekta, której chcielibyśmy się pozbyć). Ile czasu zajmie nam pobieżenie do dyrekcji z informacją, że nasz znajomy w trakcie pracy pracuje również nad pomnożeniem dochodów kogoś ponad naszą kochaną budżetówkę? Ja stawiam u niektórych nadgorliwców na max. tydzień. To czemu nie obrusza nasz krzyż w publicznym urzędzie? Nie jest on niczym więcej ponad banner reklamowy. Do noszenia bannerów zachęca się już dzieci. Jest to praca całodobowa, nieodpłatna. I jest ona zupełnie OK, gdy uskuteczniamy ją w przestrzeni bez budżetówki. Jeśli ktoś pracuje w prywatnym solarium, niech sobie nosi krzyż na pół pasa. Ale jeśli nauczyciel jest opłacany przez państwo i uczy kogoś, komu gwarantuje się bezpłatną naukę, powstaje kłopot ideologiczny. Czy mamy prawo kogoś molestować ideami tylko po to, aby móc utrzymać liczbę duchownych na stałym poziomie? A co to ma państwo obchodzić? Czy jako państwo nie mamy innych ważniejszych spraw, niż utrzymanie obywateli innego państwa? Powie ktoś, przecie symbole religijne to nic złego. Pewnie nie. Podobnie jak zajęcia jogi w szkole. To kto toczył pianę, gdy w słowackich szkołach ogłoszono wprowadzenie jogi? Joga jest psychomanipulacją, a nauczyciel wywijający krzyżem nie? Rozumiem argument "ze swojskości": joga jest indyjska, a chrześcijaństwo jest nasze. Rozumiem do momentu, w którym zaczynam sobie zdawać sprawę, że chrześcijaństwo jest religią napływową. Czy nie prościej byłoby aby, czy to joga, czy chrześcijaństwo, państwo nasze trzymało się od tych spraw z daleka,  lub przynajmniej traktowało te zjawiska na równi? Religie upadają, a państwo powinno trwać dla naszego wspólnego dobra.  Wiem, że idea laickości jest dla wielu ludzi równie enigmatyczna, co astrofizyka. Mimo to chętnie wypowiadają się na ten temat, bo w przeciwieństwie do astrofizyki tutaj nie jest wymagane specjalistyczne słownictwo. Czy jednak prostota słów sprawia, że więcej rozumiemy?

Komentarze

  1. Ja z religii, nie rozumiem nic. Jak byłem młodszy i mniejszy, uważałem,że wiem dużo. Im starszy tym głupszy. Wiem,że Piekło jest przez..Niebo. Wiem, że Diabeł jest przez Boga. Wiem, że grzech jest przez dobry uczynek. A mogło byc tak fajnie, każdy by robił swoje, nie byłoby, karania i chwalenia. nie byłoby bohaterów i antybohaterów,ale najważniejsze nie byłoby Rydzyka i nie byłoby Jacwisa. :):) Zagmatwane? Wiem, Myszko, ale, upał nich mnie usprawiedliwia.Czaszka mi dymi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Myszko, w ostatnich latach obserwujemy groźne nasilanie się ingerencji Kościoła katolickiego i poszczególnych przedstawicieli tego Kościoła, w sferę polityki. Co gorsza, politycy, świadomie i z premedytacją traktujący Kościół instrumentalnie, w walce o wyborców odwołują się do uczuć religijnych oraz nieustannie zabiegają o polityczne poparcie instytucji religijnych.
    Laickość gwarantuje prawo do swobodnego wyznawania religii i wszystkie wyznania traktuje jako równe, ale nie zapewnia specjalnego statusu dla religii, dlatego powinny podlegać takim samym prawom jak inne sfery życia i nie stać ponad prawem jak to sie dzieje w Polsce.
    Milego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
  3. To sprawa demokracji , punktu widzenia zwycięskiego elektoratu i ustalonych zapisów konkordatu .

    Większość czuje potrzebę bycia religijnym i okazywania tego poprzez symbole .
    I jeszcze jedno ...walka z KK tylko wzmacnia jego pozycję w narodzie .

    OdpowiedzUsuń
  4. Myszko , sugerujesz że praktyki religijne są takim samym wyborem jak opcje polityczne ? Może w demokracji tak , choć trudno tu mówić o wielowiekowej tradycji kaczyzmu czy pisizmu a nawet laicyzmu czy laickości w stosunku do starych religii.
    Nie wiem czy wiesz , że na początku lat 60-tych lekcje religii odbywały się w szkole ! Nawet stalinizm , nie odważył od razu jej usunąć z ławek szkolnych .
    Najpierw skutecznie indoktrynował ideą Marksa i Engelsa oraz terrorem , aby nie spowodować masowych protestów .
    Kościól był oparciem dla nawet ateistycznych ( vide Kuroń , Michnik ) opozycji w czasie komuny .
    Ksiądz Popiełuszko nie wychwalał Watykanu( obcego państwa) na kazaniach narodowych . Oczywiście jestem w stanie zrozumieć ludzi , którzy zarażeni inną "religią" - komunistycznym internacjonalizmem mieli mu to za złe , ale nie rozumiem ewidentnych klapek na ich oczach -- czyli dostrzeżenia skutków takiej polityki etnicznej choćby w samym ZSRR czy dostrzeżenia (poza sloganami )przywilejów władzy zagarniętych przez aparatczyków .

    Utożsamiasz etyczność z chrześcijaństwem dominującym w kraju ( rowery :)) ? Coś chyba strzał w kolano :) ?!

    Jestem przeciwna in vitro ze względu na możliwe manipulacje w genotypie ( nowa eugenika) , aborcja jest złem ze względu na śmierć rozwijającego się potomka i stan psychiczny niedoszłej matki .

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie było uporczywego, systematycznego wpajania komunistycznych poglądów ?
    Oczywiście ,część udawała ze strachu lub pragmatyzmu źle pojętego lecz całkiem sporo było złowionych duszyczek , a jeszcze i dziś spotkasz wielu uważających PRL za najlepsze , co się Polsce mogło przydarzyć .

    Nie ma nic przeciwko totalnemu poszanowaniu ludzkiej godności , totalnej miłości , totalnemu Dobru , w dodatku się one wcale nie wykluczają .
    Ale dlaczego tak stawiając sprawę porównujesz totalność KK z totalnością systemu powojennego ?
    Zero demokracji , legalnej opozycji , pseudo suwerenność państw socjalistycznych .
    A niebycie katolikiem powodowało niekiedy ostracyzm środowiskowy , ale mniejszości wyznaniowe swobodnie w dawniejszej i powojennej Polsce działały , prawda?

    Zgadzam się , że celibat powoduje nadmierne "zainteresowanie grzechem " seksu . Z drugiej strony mielenie tego tematu jest wszechobecne , nawet kurczę w reklamie bez ciupciania sugerowanego ani rusz .:)

    Oj , Myszko ! Strzelę totalną oczywistością .:)))
    Gdybyśmy rozczulali się nad stanem psychicznym matek po porodzie do tego stopnia , że z tego powodu ciąża byłaby uznana za jednostkę chorobową i należałoby jej przeciwdziałać ,po nas już nie miałby kto prowadzić dyskusji na blogach .:)

    A poza tym , z czterech doświadczeń w tym zakresie wiem , że taka fala naturalnego prozacu zalewa na koniec mózg , że ciężki początek odchodzi w niepamięć .

    OdpowiedzUsuń
  6. Te tapiry , te miny , te "zaloty " ...:)) Pućka była niesamowita , nie wiem czy to naturszczyk , ale chyba tak ,nie da się jej szyku podrobić .
    A młoda Szykulska ? :)

    Powinno być tak , że wybór nie musiałby grozić .

    A to ciekawe , dobrze że u mnie było inaczej .

    OdpowiedzUsuń
  7. ...wszystko jest chrześcijańskie z ducha ... 5 lat temu felietonista Rp, ceniony, na pewno nie fanatyk, strzyknął taką mniej-więcej tezą -- i moim przyjacielem oraz mną aż zatrząsło. Próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale gazeta nas olała i wyszło na to, że w tym wielomilionowym narodzie nikt nie protestuje przeciw takim kaczanom. Niech im. Gdy nic nie można zrobić, to należy robić nic, a nie psuć sobie wątrobę. I nie byłoby tu nawet czegoś śmiesznego do opowiedzenia, gdyby nie dość nieoczekiwany epilog. Nasz protest do czytelnika nie dotarł, ale do autora -- tak i po jakimś czasie napisał on do mego przyjaciela. Okazało się, że wyleciał z Rp, że jak na ich szybko ewoluujące na prawo potrzeby on nie był dostatecznie na linii. Jeśli coś nie jest mieszanką Rydzyka i Frondy, dla wielkiej prasy jest niepożądane.

    Z nieznanych mi przyczyn u Ciebie nie przepuszcza mnie jako użytkownika konta Google, choć podaję poprawne hasło -- więc jestem jako anonimowy, ale anonimowy andsol :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie tylko nie rozpoznaje mojego hasła, ale html-u nie chce i linki nie przepuszcza, więc podaję ją "nagą":
    http://www.andsol.org/polski/korzenie/trammer.html

    OdpowiedzUsuń
  9. A dlaczego przekonania wyznawców laickości (brak Boga) miałyby być legitymizowane przez Państwo jako oficjalna religia?

    OdpowiedzUsuń
  10. Poza innymi definicjami religii, jest to taka instytucja, na głoszeniu przekonań której (bez wcielania tych przekonań w życie) ktoś zarabia. W wydaniu państwowym laickość to tylko pewien stan prawny wyznaczający podejście do przekonań mających znamiona religijności (zrównanie wszystkich religii). Laickość to WCALE nie jest ateizm. Laicyzm też nie jest ateizmem - ale głosi on, że ateizm jest lepszą formą społeczną, niż jakakolwiek religia. Zauważ jednak, że nie piszę tu o laicyzmie (tylko wspomniałam krótko o tym rozróżnieniu).

    Myślę, że ulegasz w tym momencie potędze demagogii. Uważam Pawle, że dopiero wtedy, gdy ateista wydaje książkę o swoich poglądach (jak Dawkins), to staje się dla Ciebie konkurencją na poziomie religijności. Ale nadal nie staje się przez to religijny. Ma tylko realny wpływ na Twoje dochody.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale dlaczego ateizm jest lepszą formą społeczną niż jakakolwiek religia?

    Odpowiedź jest prosta: ponieważ nie ma w nim Boga.

    To dlatego za laicyzacją państwa opowiadają się w większości ateiści oraz agnostycy. To jest państwo WYZNANIOWE, w którym zabroniony jest wpływ jakiejkolwiek religii (Boga) na konstytucję, ustawodawstwo, kulturę itp.

    Oczywiście nie ma to nic wspólnego z neutralnością światopoglądową państwa. Jest to zwykłe legitymizowanie ateistycznego światopoglądu - bo lepiej aby Boga nie było w szkołach czy w parlamencie niż aby był (w jakiejkolwiek formie).

    PS. Póki co nie zauważyłem by książki Dawkinsa przekładały się na moje dochody. Ale uśmiechnąłem się gdy przeczytałem Twą oryginalną tezę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uśmiech to dobra rzecz. I dobrze, że nie zauważyłeś. Procesy powolne są najtrwalsze ...

    Państwo wyznaniowe to takie, które posługuje się religią. A religia to taka instytucja w której pewna grupa społeczna sprzedaje dobra urojone twierdząc, że ma na nie wyłączność. Ja nie mam żadnej korzyści materialnej ze stwierdzenia, że jestem ateistką czy agnostyczką. Twoja wiara przekłada się na dom dla Twoich dzieci. Gdyby wszyscy duchowni głosili istnienie boga po powrocie z fabryki, nie byłoby problemu laicyzmu. Ale też nikt nie garnąłby się do tego zawodu i udziału chrześcijaństwa w kulturze byłoby mniej z definicji. A skoro w fabryce się nie pracuje, to rozmyśla się nad krzyżami w Parlamencie. Bo co by tu jeszcze gdzie powiesić w tym wolnym czasie ... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wolę państwo, w którym WOLNO mówić o Bogu w szkole, w parlamencie, w którym wolno wieszać krzyże. Oczywiście wynika to z mojego światopoglądu (opartym na Biblii), że żyjemy w Bożym świecie, nie zaś w świecie chaosu napędzanego przypadkowymi procesami. Ponadto wierzę, że wolność służy obywatelom lepiej niż zakaz (nie mówimy tu o przestępstwach).

    Światopogląd wypierający Boga ze sfery publicznej uczy obywateli (m.in. dzieci) ignorować Boga ponieważ mówi nieprawdę, że Bóg jest niepotrzebny aby zaistniał świat w którym żyjemy. Jest to więc praktyczny ateizm.

    Dlatego ani ja ani Ty nie jesteśmy neutralni gdy wypowiadamy się nt. wyznaniowości/laicyzacji państwa.

    Państwo świeckie jest w praktyce państwem ateistyczno/agnostycznym. Nie zaś neutralym religijnie/światopoglądowo bowiem neutralność dopuszcza do głosu różne opcje (w tym chrześcijaństwo, islam, darwinizm, marksizm itp.).

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli chodzi o czas i dochody "duchownych" - to wielu pastorów pracuje zawodowo poza kościołem. Sam przez jakiś czas to robiłem (jako pastor i pedagog).

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, @Aleksandro. Bo zaraz Ci napiszę, że po 1945 większość czuła potrzebę bycia socjalistą ... tak się płaszczyli przed urzędnikami.

    Polacy nie są religijni. Polacy epatują instynktem stadnym. Niestety, roweru nadal nie zostawię przed sklepem ot tak. A to jest probierz poważnego podchodzenia do zasad religii.

    W przypadku Krk, masz rację, oni wręcz szukają sobie wrogów. Stąd w ostatnim czasie nowe "dzieła rycerskie" : walka z aborcją, in vitro ... ale kościół słabnie. Walcząc z nim, dajemy mu jako tako siłę :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty