"Wojny moralne II RP"

Budowanie mitów to nasza specjalność. Polecam artykuł Andrzeja Krajka "Wojny moralne II RP" z Newsweeka o rzeczywistej moralności naszych przedwojennych elit.
(..) nieprzestrzeganie przez piłsudczyków szóstego przykazania (i nie tylko) nie było równoznaczne ze wspieraniem rewolucji obyczajowej. Kościół katolicki prowadził bowiem wobec nich bardzo elastyczną politykę. Ku rozpaczy endeków papież Pius XI zaraz po powrocie Piłsudskiego do władzy umieścił na honorowym miejscu w bibliotece watykańskiej portret marszałka, czym dał do zrozumienia, komu należy odpuszczać grzechy. Kiedy zaś pogrążonym w żałobie po śmierci żony Ignacym Mościckim czule zaopiekowała się sekretarka Maria Nagórna, Pius XI od ręki unieważnił jej małżeństwo.

Prawicowi publicyści zawsze wypominali oponentom żydowskie pochodzenie, a piszący zabawniejsze felietony naigrawali się z tępoty przeciwników. Nowaczyński informował, że utwory Słonimskiego „cuchną cebulą” (...).
 Szkodliwość Boya Żeleńskiego i ekspresowe rozwody kościelne polityków, czyli o obyczajowych wojenkach jakby czas stanął w miejscu. Ach te łzy, te łzy ... drugiej żony ... wiadomo kogo ...

Komentarze

  1. kawa_z_chili@op.pl14 października 2010 00:56

    No ale przecież nie tylko za Piłsudskiego było wzajemne podlizywanie się rządzących i kościoła, wszak nawet za rządów L.Millera powstało najwięcej kościołów. W zamian za to kościół miłosiernie odpuścił winy byłym komunistom ;-) Tam gdzie interes, tam i czarni ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda to, ale czasy obrosłe w mit są niezwykle interesujące jako ilustracja tego zjawiska. Bo cóż mówią nam te wspomnienia? Moralność jest dla hołoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. okropnie to brzmi - moralnośc dla hołoty, ale prawdziwie

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo "jaśnie państwo" krzywdy sobie zrobić nie da. Ukradnie, krzywoprzysięgnie, ale dla dobra narodu wszystko zamiecie się pod dywan. I unieważnienie małżeństwa się przyśpieszy, i w rozgrzeszeniu prywatnych win historycy pomogą im za fri.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty