Ustawa żłobkowa i "bełkotnijmy sobie argument"

W tej chwili w Polsce ze żłobków korzysta 2-3% dzieci w odpowiednim wieku. W styczniu Sejm poluzował dotychczasowe zasady opieki nad najmłodszymi, np. te wg których mogą pracować klubiki i opiekunowie samorządowi. Żeby nie było matkom za dobrze, senatorowie zapragnęli do ustawy wpisać obowiązek informowania rodziców o skutkach, jakie może spowodować oddanie dziecka do żłobka/klubiku. A skoro tak, domyślam się, że skutki mogą być jedynie opłakane.
Gdy żłobki przestaną być zoz-ami, zamienią się w przechowalnie o bardzo zaniżonym standardzie. Rządowi zależy bardziej na tym, żeby kobiety pracowały, niż na tym, żeby polskie rodziny miały dzieci - Czesław Ryszka, PiS.
Przymykam ucho. Za to argument przeciw żłobkom związany z potrzebami dziecka zdumiał mnie niepomiernie i w zasadzie jest jedynym powodem powstania tej notatki. Otóż, wynika z tej argumentacji, że dotychczasowa mała liczba żłobków nie jest polskim niedoróbstwem, ale zupełnie przemyślaną akcją, aby jak najmniejszy odsetek Polaków-małych odniósł uszczerbek na zdrowiu psychicznym. Ponieważ oddawanie dziecka do żłobka jest złem. Nie neguję fachowości specjalistów, którzy robili takie badania, natomiast zmroziły mnie dwulicowe standardy. Otóż zamiast zgodnie z efektami tych badań  zlikwidować wszystkie żłobki w Polsce w trybie natychmiastowym, instytucjonalnie dochodzi do podziału na ludzi wychowanych przez matki (dobrze) oraz ludzi wychowanych przez żłobki (źle). Iście to diaboliczne, że grupa, o której myślimy "wybrańcy" okaże się (gdy już ujawnią się opłakane psychiczne skutki wychowania przez żłobek) "ostatnimi".
      Moja znajoma dowozi córkę do żłobka jakieś 20-parę kilometrów. Jest bardzo szczęśliwa, bo dostała  to miejsce po kilkumiesięcznym płaszczeniu się  przed jakąś babą broniącą wysokich standardów zoz-ów, która wyglądała za biurkiem, jakby siedziała tam od czasów Gierka (i całkiem możliwe, że tak właśnie było). Te doświadczenia tak natchnęły moją znajomą, że podjęła decyzję o zakończeniu rozmnażania. Za jakiś czas będzie w mediach i na Wiejskiej bełkotbełkotbełkot o polityce prorodzinnej. Może nawet będą wyświetlać reklamę społeczną tuż przed dobranocką, jak to emerytów w 2053 nie będzie komu utrzymywać. Być może jakiś pan (lub pani) poseł coś nadmieni o wysokiej dzietności wśród muzułmanów. Jeszcze moja znajoma tak się przestraszy/wzruszy tą wizją że natychmiast da się zapłodnić i to od razu trojaczkami. Tzn. tak sobie posłowie mogą wyobrażać. Bo już macherzy od reklamy w taki zwrot akcji nie uwierzą. I ja też nie.

Komentarze

Popularne posty