Bartoszewski i wazeliniarze

Prof. Bartoszewski dla "Die Welt":
Mieszkałem w domu pełnym inteligencji. Ale jeśli ktoś z nas odczuwał strach, to nie przed Niemcami. Gdy jakiś oficer zobaczył mnie na ulicy, a nie miał rozkazu aresztowania, niczego nie musiałem się obawiać. Ale polski sąsiad, który zauważył, że kupiłem więcej chleba niż zwykle – to jego musiałem się bać.
Ominął mnie gdzieś ten wywiad z powodów prywatnego, pozytywnego zamieszania. Namierzyłam go dopiero dzięki blogowemu komentarzowi Vislanijczyka, który za panią Martą Kaczyńską, choć mniej na okrągło ("Srasz pan we własne gniazdo?! Jak każda farbowana menda pokroju Grossa i innych pseudo-Polaków z USraela"), ale w tym samym kierunku ruga starszego pana. Wywiad nie składa się tylko z tego zdania, ale podnieta intelektualna wymaga u niektórych silnych bodźców.

     Tak, mnie obchodzi to, co ktoś podczas wojny czuł.  Ktoś teraz czuje niesmak? Doprawdy, niesmak jest niczym w porównaniu ze zrywaniem paznokci lub kołkiem w d*** podczas tortur. Ponieważ fascynuje mnie historia naszego kraju, jak i historia w ogóle, wazeliniarskie, pseudo-historyczne szopki w których się tak kochamy nie ruszają mnie wcale. Byłabym niesprawiedliwa: nie jesteśmy wcale odosobnieni w zafałszowywaniu historii - Amerykanie podkolorowują ją medialnie z głównej zasady, zresztą czyni tak większość narodów. Jako człowiek rozsądny rozumiem tę spychologię sprawstwa. Tyle, że gdy komentarze o naruszeniu godności Polaków piszą osoby prywatne, nie mogę ukryć uśmieszku przy czytaniu.


     Czy wypowiedź Bartoszewskiego narusza godność Polaków? Problem polega na tym, że niektórzy (w tym mój blogowy oponent) uzależniają swoją godność od innych osób, podczas gdy ja uważam, że nasza godność zależy od nas samych. Publiczne potwierdzanie podkolorowanego obrazu przeszłości jest wazeliniarstwem - jakże często politycy z estymą wypowiadają się o dokonaniach postaci historycznych, o których nie mają wielkiego pojęcia, popycha ich jednak do tego świadomość, że im się to medialnie, a więc i wyborczo opłaci. Gdy jest się już jednak tak starym i nie ma widoków na większą karierę, można w końcu powiedzieć jak to faktycznie było, gdy tworzyła się ta historia, nad grobem której przestępuje teraz z nogi na nogę w czasie długich apeli  poległych nowa gwardia karierowiczów.

Komentarze

  1. Wczoraj słuchałam wywiadu J. Pochanke z prof. Bartoszewskim , opowiadał o tym co czuł będąc 1,5 roku w Auschwitz . Jaki był porażający jego i innych Polaków lęk wobec Niemców , ktorzy na ich oczach , podczas apelu , znęcali się nad więźniami .Zastanawiał się dlaczego 5 tys. mężczyzn nie rzuciło się na kilkunastu oprawców jednego człowieka , przecież mogli ich powstrzymać , kosztem co prawda śmierci wielu .
    Czuli strach , strach przed nimi , przed swoją śmiercią . Kolbe , rotm. Pilecki -- to wybitne jednostki .

    Uzupełnij swoją wiedzę , droga Wiedmo ,o to wyznanie Profesora . Bał się Niemców , ale taktownie w wywiadzie dla niemieckiego medium teraz tego nie powiedział .
    Nieorientowany w historii gimnazjalista może nabrać przekonania ( jedynie wymieniony strach przed sąsiadem Polakiem ), że Polacy sami sobie piekło okupacji nawarzyli .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacytowana przeze mnie wypowiedź dotyczy codziennego życia. Wspomniana przez Ciebie wypowiedź dotyczy życia obozowego. Niesamowite jest to, że prof. Bartoszewski, będąc ofiarą systemu, nie wrzuca wszystkich do jednego wora, jak czyni to wiele ofiar w odruchu obronnym. Nie wiem, czy należy to zakwalifikować jako takt.

    Pani Marta Kaczyńska gimnazjalistką nie jest. Przykro więc, że chce sprawiać takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Marta gimnazjalistką nie jest, za to pan Bartoszewski jest maturzystą.

    A dlaczego wszyscy rzucili się do linczowania tej kobiety? To osoba dorosła, która ma prawo pisać, co myśli. Pominę już fakt, że wszyscy ci "samodzielnie myślący", którzy odsądzają ją od czci i wiary tylko dlatego, że nie wykazuje dostatecznej czołobitności wobec "Nieomylnego Autorytetu" III RP, kompletnie jej nie zrozumieli.

    Przecież kobieta ani nie kwestionuje zasług Bartoszewskiego, ani nie odmawia mu prawa do własnego zdania. Marta Kaczyńska, jako osoba przytomna i trzeźwo myśląca, na pewno pamięta, co przez ostatni czas publikował "Die Welt" i w odróżnieniu od tych, którzy pieją z zachwytu nad każdym słowem Bartoszewskiego, zdaje sobie sprawę, kto zaciera ręce z radości po takim wywiadzie. I dlatego napisała to, co napisała.

    Nie wiem, czy Bartoszewski wywiad autoryzował, czy powiedział to celowo, ale jego wypowiedź jest niefortunna. I nawet jeśli jest to zdanie wyrwane z kontekstu, to trzeba być skrajnie naiwnym, żeby nie przewidzieć, że właśnie TEGO zdania uczepią się niemieccy rewizjoniści, którzy w ostatnim czasie są coraz aktywniejsi.

    OdpowiedzUsuń
  4. A to Marta jest nienmiecką rewizjonistką? Nie wiedziałem. Fakt, nie odnosi się do całości wywiadu tylko do tego jednego zdania. O cholerrra. Magda K. niemiecką rewizjonistką. Nie mogę uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Magrat, słowo daję, zaczynam sądzić, że masz jakiś kompleks na punkcie "samodzielnego myślenia" - tak często o tym wspominasz.

    Jeśli chodzi o p. Martę Kaczyńską, nie wiem kim są Ci wszyscy, którzy rzucili się na nią z krytyką. Czytałam tylko jeden post i to popierający jej tok myślenia. Twój był drugi. Nie czytałam żadnego krytycznego (możliwe, że z braku czasu).

    Bartoszewskiego nie uważam za jakiś szczególny autorytet. Wiem natomiast z całą pewnością, że, w przeciwieństwie do Ciebie i pani Marty, on żył w tamtych czasach i ma informacje z pierwszej ręki. O niemieckich rewizjonistów się nie martwmy. O Twoim krytycznym głosie na ich temat nigdy w życiu nie słyszeli. Natomiast Bartoszewskiego, jako zaciekłego wroga, znają z całą pewnością :).

    OdpowiedzUsuń
  6. @volta, bo ona blog zapewne autoryzowała, ale nawet jeśli nie celowo, to jej wypowiedź jest niefortunna ... że sparafrazuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podkreślam , nie znam całości wywiadu , ale jeżeli ocena Niemców w czasie okupacji mieści w tej jednej kwestii , to drastycznie wrzuca on wszystkich okupantów do pozytywnego " wora " .
    Czym się kierował ? Nie neguję , że tak czuł , chociaż czytając jego autobiografię jakiś czas temu , odniosłam inne wrażenie .
    Za niezłomna postawę w rękach ubeckich , za próby zbliżenia polsko - niemieckiego cenię go i szanuję - niemniej prawda o okrucieństwie hitlerowców wobec naszego narodu jest FAKTEM .
    A że i my mamy wiele na sumieniu , nie znaczy to wcale że można już nie tylko nawet zrównywać przewin , ale bardziej za nie obciążać Polaków .

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie widzę tu drastycznego wrzucania wszystkich okupantów do jednego wora. Co ciekawe zresztą wspomnienia mojej babci były podobne: z Niemcami prywatnymi, nawet w służbie mundurowej (mówiła o przeciętnych żołnierzach, nie o SS) nie było problemu. Prawdziwą nienawiścią moja babcia darzyła Rosjan, przypuszczam, że właśnie dlatego, że bardziej się ich w tamtych czasach bała niż okupantów. Ona wtedy żyła a nie tylko znała ten czas z książek, więc trudno mi jest mieć do niej pretensje.

    Nie wiem czemu takie wysuwasz wnioski, że bardziej należy za coś obciążać Polaków. My jako naród cierpimy na jakąś gigantomanię i popadanie w skrajności. Uważam, że nasze gnidy są przeciętnymi gnidami, a nie wielkimi gnidami. Zresztą te przeciętne gnidy bardzo często nadzwyczajnie były szanowane po wojnie. Chowano je z honorami, choć jeszcze po '45 gnidy zabijały swoich rodaków. No i co? No i nico. Przypuszczam, że dzisiaj ich wnukowie wspominają ich z rozrzewnieniem jako wielkich Polaków i oswobodzicieli Polski :). Bo każdy Polak żyjący w tamtych czasach jest Wielkim Kombatantem. I to wcale nieprawda, że wyzwoliła nas ruska armia z karabinami na sznurkach :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie udawaj , że nie rozumiesz .:)
    Jeżeli , osoba powszechnie znana , mówi że jeśli w czasie okupacji czuła strach to absolutnie nie przed Niemcami ,ale Polakami ... to jakie przesłanie generuje ?

    Jak : nico ? Relatywizm historyczny , zakłamywanie powojennej rzeczywistości . Skutecznie w peerelu wysłano w niebyt tych , którzy usiłowali nie dopuścić do władzy gnidy .
    Czas na prawdę , należy się im pamięć .
    A następnym pokoleniom rzeczywisty obraz tamtych lat .

    OdpowiedzUsuń
  10. @Olu, ksiądz ich kropidłem kropił. O jakim rzeczywistym obrazie więc mówisz? Już ich zapamiętano jako bohaterów przeszłości.

    To Bartoszewski generuje przesłania jak JPII? Bogowie brońcie ...

    OdpowiedzUsuń
  11. @Aleksandro
    jak konkretnie brzmi Twój postulat wobec wypowiedzi osób znanych? Wywiad, którego udzielił die Welt Bartoszewski nie jest ani pierwszym, ani- miejmy nadzieję- ostatnim wywiadem przez niego udzielonym. Stąd wiemy, że jego ocena okupacji niemieckiej nie mieści się w "jednym zdaniu", a skądinąd powinniśmy też wiedzieć, że człowiek może czuć i uważać różne rzeczy w tym samym czasie, na przykład ja bardzo lubię swój kraj, choć szczerze go jednoczesnie nie znoszę.

    Nie wiem, w czym upatrywać przyczyny tego zjawiska, ale występuje ogólne oczekiwanie jednowymiarowości postaci publiczych, świętości narodowych i oczywiście martyrologii polskiej. Świetnie ilustruje to właśnie Vislanijczyk, niestety bezwiednie.
    Pamiętam też wywód jednego z obrońców polskiego honoru wojennego, w którym udowadniał, ze bielańska karuzela nie kręciła się podczas palenia getta, więc Miłosz w "Campo di fiori" jest kłamcą kalającym swoje własne gniazdo (tu muszę, po prostu muszę zalinkować prześwietną tabelkę cześćjacka:
    http://czescjacek.wordpress.com/2011/01/06/antysemityzm-w-liczbach/)

    Tymczasem szmalcownictwo było faktem i nie przekreślało wczesniejszego piśmiennictwa Kochanowskiego, mazurków Szopena ani tego, że byliśmy ofiarami tej wojny, a nie jej sprawcami.

    A na koniec przypomniało mi się, jak Edelman opowiadał o powszechnym zgorszeniu treścią jego wywiadu udzielonego Hannie Krall, gdzie wspominał o tym, że Mordechaj Anielewicz podmalowywał rybom skrzela, aby się lepiej sprzedawały (jego rodzina żyła przed wojną bardzo nędznie i zajmowała się własnie handlem rybami).
    Jak wiemy dwódca ŻOB nie mógł posuwać się do malowania farbkami rybich zezwłok- świadomość przyszłych pokoleń powinna być karmiona obrazami szlachetności, niezłomności i sikania perfumami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko kochana ... jak się Wam już trafił oponent , to musicie go traktować tyloma wątkami ? :))

    Bartoszewski jest wolnym człowiekiem , może mówić co chce , ale akurat o swoiście zaakcentowanej praworządności Niemców , co to jemu jedynie zagrażali wtedy, kiedy mieli na to zgodę szefów , a Polacy dzicz zupełna , której nie mógł być pewien dnia ani godziny -- powiedział do niemieckich czytelników , łechtając ich narodowego ego .
    Mnie się to nie podoba ,niesmak czuję i nie będę siebie okłamywać .
    Antysemityzm , szmalcownictwo , Miłosz i kropidło to wątki poboczne , więc zostawmy .

    OdpowiedzUsuń
  13. Uważam, że w całej tej medialnej wrzawie należy rozgraniczyć dwie sprawy. Pierwsza, to fakt istnienia kapusiów i donosicieli wśród Polaków, których inni Polacy się obawiali. Nikt nie ma prawa zabraniać wspominać tego Bartoszewskiemu, gdyż z powodu takich szumowin zginęło niewinnie wielu obywateli Rzeczpospolitej. Bartoszewski osobiście ucierpiał z powodu donosicieli, gdyż w jego komórce AK miała miejsce wielka wsypa spowodowana donosem innych żołnierzy AK mieniących się "prawdziwymi Polakami" na żydowskich członków tej komórki. Wiadomo, że gdy Niemcy chwycili koniec nitki, to mogli po niej dojść do kłębka, jeśli się tej nici odpowiednio wcześnie nie zerwało. Wiele konspiracyjnych koleżanek i kolegów Bartoszewskiego wtedy zginęło, a pozostali byli w kręgu podejrzeń do mementu wyjaśnienia, że autorami donosu byli polscy nacjonaliści, którzy chcieli rękoma Niemców usunąć Żydów z AK- ofiary ich nie obchodziły. Dlatego nie dziwię się, że Bartoszewski wspomniał o tym, że Polacy bali się donosów innych Polaków.
    Osobną sprawą jest to, że Bartoszewski strzelił jednak babola, jestem przekonany, że gdyby się zastanowił jak to zabrzmiało, to nie popełniłby tej gafy. Inna sprawa, że Polacy bali się Polaków, bo ci napuszczali na swoich rodaków Niemców, więc koniec końców ciąg logiczny prowadzi do strachu przed terrorem niemieckim, ale jeśli ktoś ma kłopoty z logiką, to się czepia wyrywkowych słówek.
    Osobne słowo o tym, co napisała zaślepiona wściekłośćią Magrat- Bartoszewski nie jest maturzystą. Polak znający znaczenie słów w języku polskim wie, że maturzysta, to uczeń ostatniej klasy liceum, przygotowujący się do matury. Zaślepionej moherowej bandzie jest tak daleko do poziomu matury, że nie wiedzą, co oznacza to słowo, nie wiedzą też, że w języku polskim wykształcenie Bartoszewskiego nazywa się "WYŻSZE NIEPEŁNE" (mohery, to zupełnie co innego, niż "maturzysta"- łapiecie już różnicę?), bo do pełnego wyższego brakło mu tylko obrony pracy dyplomowej (praca została ukończona i złożona), do której nie doszło z powodu komunistycznych represji za działalność opozycyjną. O tym wściekła moherowa banda już milczy. Ponieważ w życiu tak jest, że liczy się wiedza i umiejętności, a nie papier, Bartoszewski prowadził prace naukowe na następujących uniwersytetach (czy to się moherom podoba, czy nie):
    W latach 1973–1982 i 1984–1985 prowadził, jako starszy wykładowca, wykłady historii najnowszej (ze szczególnym uwzględnieniem wojny i okupacji) w Katedrze Historii Nowożytnej Polski na Wydziale Nauk Humanistycznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

    W latach 1983–1984 i 1986–1988 gościł z wykładami jako Gastprofessor w Instytucie Nauk Politycznych Wydziału Nauk Społecznych LMU w Monachium (na tej uczelni także w Instytucie Nauki o Mediach w latach 1989–1990). W 1993 był recenzentem pracy doktorskiej Jana Tkaczyńskiego na tej uczelni[2]. W roku akademickim 1985–1986 wykładał na Wydziale Historii i Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Eichstätt w RFN. Od 1988 do 1989 wykładał w Katedrze Nauk Politycznych na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Augsburgu[3].

    OdpowiedzUsuń
  14. Antysemityzm i Miłosz to wątki kontekstowe, szmalcownictwo jest jednak całkowicie merytoryczne, w koncu Bartoszewski nie dlatego się tych Polaków bał, bo zbierali chleb dla konia i byli czuli na punkcie cudzych kolekcji spożywczych.

    Druga sprawa: nie wiem co, komu i w jakim miejscu łechtał Bartoszewski, ale myślę, że doświadczenie jednostki może uwzględniać, syntetyzować i weryfikować różne perspektywy i nie jest to ani karalne, ani obrazoburcze.

    Kwestia trzecia: generalnie nie bardzo rozumiem, o co się więc w związku z tym rozchodzi.
    Vislanijczyk klnie, bo skalano narodowe gniazdo, ale niespecjalnie chce odnieść się do tego, czy to Bartoszewski je skalał czy też gniazdo było wcześniej skalane, a Bartoszewski podzielił się tą opinią z, oborze, niemiecką gazetą.
    Mnie się zaś wydaje, że to jest jakby sedno.

    Ty natomiast zmierzasz w kierunku tezy, iż być może Bartoszewski nie odnosił się do nieistniejących faktów, ale czy naprawdę musiał to mówić Die Welt? Przecież mógł powiedzieć Tygodnikowi Siedleckiemu.

    Podsumowując: od początku oburzenie części opinii publicznej nie brało się z tego, że Bartoszewski łgał w sprawie szmalcownictwa.
    Pretensje koncentrują się wokół następujących punktów:

    -po pierwsze dlaczego powiedział to niemieckiej gazecie;

    - po drugie dlaczego powiedział akurat o szmalcownictwie, a nie o setkach polskich rodzin przechowujących Żydów, chrzcie przyjętym dzięki Dobrawie i wysokich wynikach narodowego testu z historii, tu patrz przypadek Anielewicza i żądanie jednego wymiaru;

    - po trzecie świętości szargać nie wolno, a związek świętości z doświadczeniami jednostek i grup jest drugorzędny. Szczególnie odnosi się to do niemieckich gazet, szczególnie do Die Welt, gdzie cel winien uświęcać środki, konkretnie należy Niemców napierdalać ile wlezie, bo dużo zła od nich doznaliśmy, a Wanda to się nawet do Wisły rzuciła;

    - po czwarte teraz polski gimnazjalista skołowacieje, bo nie będzie już wiedzieć, co było prawdą i kto kogo się bał. Albowiem polski gimnazjalista ma w szkole jedną godzinę historii i poświęca ją własnie na zapoznawanie się z wypowiedzią Bartoszewskiego.

    dalej mi się nie chce wyliczać, irytuje mnie ta polska obsesja utraconego prestiżu i znieważonej godności.
    Tymczasem Bartoszewski ani nie użył kwantyfikatora, ani nie odniósł swojej opinii do całego kraju, jednak uczynił wielkie zło swoją wypowiedzią i bardzo nas wszystkich uraził, sfałszował historię i co tam jeszcze stryjna sobie winszuje.

    @ dr Woland

    Bartoszewski ma skłonność do czynienia ambarasujących skrótów, to prawda, jednak wydaje mi się, że mimo wszystko część z nich nazywana jest gafami z powodu narodowej neurastenii odbiorców.

    OdpowiedzUsuń
  15. pierwsza część komentarza odnosiła się do wypowiedzi Aleksandry, nie umieściłam odnośnika, przepraszam.

    a.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Wolandzie, dziękuję za wypowiedź o Bartoszewskim. Nie chciałam się o tym rozpisywać w głównym poście, żeby nie OT.

    Kwestia jest taka, że to jedna z wypowiedzi w wywiadzie. Co ciekawe, nikt z histeryków nie cytuje całego wywiadu. W zasadzie jestem ciekawa, kto ją wyłuskał i nagłośnił: Niemcy czy Polacy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. @a, aż zaczęłam drapać się w głowę, czy tego aby przez sen sama nie napisałam. Jakbyśmy się na czajniki pozamieniały :).

    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie jest karalne , Droga a. , ale : Znaj propocjum , Mocium Panie ! Synteza historii narodów z perspektywy jednostkowego doświadczenia musi być niepełna , nieobiektywna , wycinkowa .
    Kontekst wypowiedzi jest również ważny dla analizy motywów, którymi kieruje się jej autor.
    Polski gimnazjalista z reguły nie ma szans na poznanie okresu II wojny św. nawet przy 2 godz. historii .Chyba , że nauczyciel się zepnie i da radę wcisnąć w samiutkiej końcowce klasy III coś tam podstawowego o tym czasie.

    Uczciwość wobec historii polega na rzetelności , na eliminowaniu postawy gloryfikującej i deprecjonującej z założenia . W tej drugiej wymienionej , mentalnie,ugrzęzłyście WY . :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem kim są "wy". Masz rację, że prawda leży pośrodku ("dlatego wszystkim zawadza" jako rzekł klasyk), ponieważ zaś tego środka w naszym kraju-raju niewiele, może się wydawać, że ludzie tacy jak ja na siłę chcą deprecjonować polskość, gdy tymczasem moim celem jest prawda i osiągnięcie równowagi.

    Jutro popełnię krótki (pewnie w odczuciu niektórych bardzo deprecjonujący naszą legendarną tolerancyjność) post o Polsce w roku 1938, na chwilę przed wojną. Jakoś nie pamiętam tego fragmentu z lekcji historii, inna sprawa, że w roku 1989 nie wsłuchiwałam się za bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wy - to zaimek osobowy , który( jak samej nazwy wynika ) zastępuje imię( za imię) , w tym wypadku nicki . Naprawdę -podejrzliwość godna mohera .:)

    Dla wypośrodkowania chcesz masochistycznie nasze przewiny ( Zaolzie ) wypunktować ? Nasi południowi sąsiedzi zrobią to lepiej , Bereza - w peerelu były całe rozdziały w podręcznikach historii , ale o gułagach i zsyłkach po rewolucji październikowej -- ani słowa .
    Prof. Bartoszewski , minister , człowiek nadal aktywny w polityce międzynarodowej w/w słowy wpisuje się w niemiecką tendencję ostatnich lat do obciążania narodów podbitych współodpowiedzialnością za zbrodnie II wojny św. , tak jakby nie ich agresja , stała się katalizatorem mrocznych zachowań podbitych narodów.Usilnie wyziera stamtąd relatywizm i moralny i historyczny , zaciera się status ofiary i kata . Kata , który NAKAZYWAŁ donosić w swoim prawie okupacyjnym i NAGRADZAŁ donosicielstwo . Ustanowił kategorię podludzi , wskazał konsekwencje ratowania i niepowiadamiania o ratowaniu , a na koniec gratyfikował padalców .
    Nam nacjonalizm nie grozi, historia ustawiła nas z boku głównych podbojów plemiennych , z pochodzenia germańskie nacje osiągnęły najwięcej , po co więc wskazywać polskie gnidy bez podawania Źródeł ich działania ?
    Nienaganny służbista oficer niemiecki owo podle okupacyjne prawo widniejące na słupach ogłoszeniowych sformułował , był przyczyną , ale mechanizm powstawania podłości w wywiadzie profesor pomija , jak i fakt np. łapanek na ulicach , za które trudno byłoby winić naszych szmalcowników .
    Nie jesteśmy lepsi pewnie od żadnego narodu , ale nie sądźmy po równo psycholi antysemitów odpowiedzialnych za Holokaust i Polaków .
    Moja rodzina nie bała się sąsiadów w czasie okupacji , a kilkoro bardzo aktywnie włączyło się w podziemie . Bali się , że ewentualnie nie wytrzymają tortur lub ich koledzy złapani przez hitlerowców i przez to inni wpadną .
    To nie szmalcownik , ale oficer pobił Babcię w 7 miesiącu ciąży .
    Jaki interes mają zwolennicy współodpowiedzialności za strach i zbrodnie ?
    Niemiecki jest jasny , zapomnijmy , a nawet przekreślmy nasze winy , przecież Polacy bardziej się bali Polaków niż naszych żołnierzy , kto tu jest więc naprawdę winny ? Te polskie świnie .
    Wybielają się dla przyszłości , ale czemu mamy im w tym pomagać ?
    Polskie obozy koncentracyjne , polscy zbrodniarze ... a my , Niemcy ??? My przyszliśmy tam wprowadzić zachodnią kulturę i porządek !!!

    Sorry za emocje , ale naiwność bywa groźna w skutkach .

    OdpowiedzUsuń
  21. Podejrzliwość? Po prostu posługujesz się nowomową komuszków bardzo często obecną na współczesnych blogach religijnych. Nie znam osobiście żadnej z osób z którymi zupełnie przypadkowo się zgadzam. Dzielenie świata na "wy" i "my" jest wygodne, ale zabija funkcjonowanie mózgu.

    Długie te posty piszesz :). Jeśli chodzi o "polskie obozy koncentracyjne" - łykną to z łatwością ludzie podobnego pokroju do tych, którzy łykają słowa Bartoszewskiego jako "przesłanie".

    Byliśmy nacjonalistami przed WWII. Co, jak napisałam, poprę nowym postem.

    OdpowiedzUsuń
  22. A forma : " WY , Drogie Interlokutorki ... " może być ? Nie urazi ? :))
    Czepiasz się , jakby niewinnie użyty zaimek był z podtekstem . Sorry , że użyłam liczby mnogiej , ale zbieżność Waszych poglądów( oczywiście podkreślam , że Podmioty są :zupełnie odmienne , w pełni indywidualne , przypadkowo podobne w interpretacji)raczej mnie do tego uprawniała .

    Naprawdę nie wiesz jak epitet " polskie " w wyrażeniu " obozy koncentracyjne " tyle lat po wojnie może namieszać ? Nie jesteśmy pępkiem świata .

    Cóż miałaś pecha , rodząc się Polką , naród nacjonalistów Ci się trafił , potworność .

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiele narodów w toku swoich dziejów miało kierunek nacjonalistyczny. My nie byliśmy wyjątkiem - nie chcę abyśmy żyli takimi złudzeniami, ponieważ kumulujące się złudzenia na własny temat to istota powstania obozów koncentracyjnych w tzw. cywilizowanych państwach.

    Zupełnie spokojnie znoszę zaimek my, gdy piszę o przynależności do narodu. Gdy ktoś posługuje się nim, aby określić czyjeś poglądy, za "my" i "wy" chowa się komuszkowe myślenie grupowe od którego zazwyczaj rzeczony ktoś się odcina. Bardzo to, i owszem, zabawne, ale po wizytach na dziesiątkach stron pro-lajf i antyliberalnych zaczyna nudzić. Życie to nie western.

    OdpowiedzUsuń
  24. ale jakie proporcjum do nierządnicy ubogiej, ile ksiązek napisał Bartoszewski i ile wywiadów udzielił oraz jak na tle tej ilości wygląda jedno (capsuję: JEDNO) zdanie, któremu za chwilę nadamy kulturotwóczą wartość Nowego Testamentu?

    "Nie jesteśmy lepsi pewnie od żadnego narodu , ale nie sądźmy po równo psycholi antysemitów odpowiedzialnych za Holokaust i Polaków"

    z tego zdania wynika, iż kategorię psycholi i Polaków traktujesz rozłącznie. Tym bardziej zadziwia, że w innym miejscu swojego postu apelujesz o pamięć o o groźnych skutkach naiwności. Jako stryjeczna wnuczka szmalcownika pozwól, że odwrócę ten apel.

    OdpowiedzUsuń
  25. Myszko ,miało , ale nasz w porównaniu do tych zachodnich z najwyższej półki , to pokurcz taki , bez rozmachu i " sukcesów " .
    Ciekawe jak definiujesz to pojęcie ?

    Komuszkowe myślenie grupowe : my/wy ? Ludzie od setek lat grupowali się wg poglądów , spójrzmy chociaż na greckie szkoły filozoficzne : platoników , arystotelików, pitagorejczyków , hedonistów , epikurejczyków ...
    :)))...ale rozumiem co masz na myśli , mnie też denerwuje " zapuszkowanie " przeciwnika np.w dyskusji dotyczącej wiary .

    OdpowiedzUsuń
  26. @ a.
    A czy ja jestem autorką bloga ? Wiedma owo jedno zdanie cytuje , gdyby tematem była ocena całości dorobku Bartoszewskiego, pewnie byś tak nie ironizowała.:)
    BTW dostrzegasz kulturotwórczą rolę NT ??

    Pewnie , że rozłącznie , choć użyty spójnik raczej na to nie wskazuje . Coś mi nie grało w tym wypowiedzeniu , dzięki .
    Cała rzecz w proporcji . Znasz jednak pewnie historię Holokaustu , więc tłumaczyć nie będę .
    Naiwnością jest nie widzieć tendencji Niemców do wyrównywania udziału i odpowiedzialności za ludobójstwo , obciążania siebie i narodów podbitych .
    Przykro , że w rodzinie trafił się szmalcownik , ale powinnaś pamiętać , że okazję do tego procederu stworzyło mu niemieckie prawo okupacyjne , egzekutorami którego byli owi niewzbudzający strachu na ulicy -- niemieccy oficerowie .

    OdpowiedzUsuń
  27. Jako osoba doceniająca kulturotwórczą rolę NT jestem dość przywiązana do myśli, iż kurestwo wewnętrzne zawsze szuka, szukało i szukać sobie będzie pretekstów i zewnętrznych przyzwoleń, będąc jednak z samej swej istoty kurestwem immanentnym. Stąd nie sądzę, aby stryjecznego dziadka naziści zgwałcili aksjologicznie i gdyby na swej drodze spotkał Janusza Korczaka to byłby dziś mentalnym bratem błogosławionej Jozafaty czy świętego Franciszka.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Olu, zacytowałam to, co dziewice i antyszmalcowników oficjalnych po jednej (właściwej) stronie mocy, przyprawiło niemalże o sraczkę. Ba! Ja nawet nie natrafiłam na cały wywiad. Dziewice i antyszmalcownicy z dorobku Bartoszewskiego cytowali w ostatnich dniach wyłącznie (!) to zdanie.

    @a., pomyśl tylko co by było, gdyby natrafił na Karola W. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. @ Wiedma, jak to co, roztyłby się od kremówek.

    OdpowiedzUsuń
  30. Masz rację , a. , konserwatyzm zakłada w przeciwieństwie do liberalizmu , że człowiek nie rodzi się wyłącznie " dobry" , trzeba nad nim pracować . Niemniej zauważ , że dziś nie ma w Polsce takich, jak w czasie II wojny św., efektów immanentnego " kurewstwa" . To niemcy wprowadzili porządek pozwalający żyć kotom , psom i mrówkom ... a Żydom nie.
    Człowiekowi łatwo skorzystać z okazji do popełniania zła , bo to zero pracy nad sobą , odwrotnie to już Himalaje .

    Wiedmo , mam nadzieję , że dostrzegasz i niemieckie " dziewice " w polityce powojennej , od mieszkańców byłej NRD do coraz prężniej funkcjonujących od lat potomków wypędzonych .

    OdpowiedzUsuń
  31. Aleksandro, jestem liberałką i nie uważam, ze człowiek się rodzi dobry.
    Kurestwo ma wiele emanacji, propagowanie idei leczenia nowotworu ciecierzycą również jest kurestwem, choć na innym poziomie.
    Nie wydaje mi się jednak, aby stopniowanie kurestwa i szkicowanie jego historii w zarysie coś tu wnosiło.
    Mam poczucie po wymianie z Tobą paru myśli, że posiadasz silną potrzebę dookreślania i porządkowania, jak z tymi formułkami liberalizmu i konserwatyzmu (nazwiska? doktryny? kogo to na serio w tej dyskusji obchodzi?). Jesli natomiast o mnie idzie to zwisa mi, czy mój sąsiad deklaruje się jako libertyński demokrata czy ortodoksyjny monarchista, byleby nie łamał prawa i żeby jego pies nie srał w moim ogródku.

    W przypadku Bartoszewskiego wystarczą mi zręby, jakimi są lektura jego książek i biogramu, aby nie egzaltować się zdaniem powiedzianym Die Welt wyrywając je z życiowego kontekstu.
    A jak ma się ten wywiad do polityki Die Welt to, wybacz, zupełnie nie moja sprawa, a tym bardziej nie sprawa Bartoszewskiego.
    Uważasz, że Środa powinna popełniać honorowe samobójstwa z każdym zacytowaniem jej tekstów w Naszym Dzienniku?
    Do dziś byłaby zombie recydywistą.

    Pisząc o jednowymiarowości chodziło mi dokładnie o to: wszyscy są głodni Prawdziwych Ludzi i nienawidzą politykierstwa, ale pozostają głusi na fakt, iż prawdziwi ludzie na ogół mają za sobą jakieś historie, w których najczęsciej Zło bywa wymieszane z Dobrem, perspektywy jednostkowe mieszają sie z narodowymi, i generalnie nie jest tak prosto, jakby chciał to widzieć Janek Pospieszalski.
    Jesli pytasz historyka to ma obowiązek polecieć przekrojem, ale jeśli pytasz uczestnika zdarzeń- ma prawo podzielić się dowolnym wspomnieniem bez zważania na jego aktualną prasę.
    Pewnie niejeden w chwili wybuchu Powstania smażył jajecznicę, czyścił latrynę czy robił coś równie nieromatycznego i prozaicznego. Powiedzenie o tym na głos nie oznacza, że powstańcy co do jednego byli czyścicielami sławojek ani że żarli smażone jaja, więc jaki to etos, panie, jaki etos.
    Bartoszewski w tym wywiadzie dzieli się perspektywą zwykłego człowieka i dajmy mu, do świętej anielki, do tego prawo. W końcu nie dobierał sobie sąsiadów pod kątem przyszłych podręczników historii.

    A na koniec, nim Wiedma mnie stąd wywali za długie komcie, chcę dodać, ze całe to bartoszewskigate jest tak rdzennie polskie, że aż mnie to zachwyca: nie wiem, dokad posłać Młodsze, bo nie ma miejsc w żłobkach, połowa obywateli nie ogarnia swoich emerytur, ale rzeczywistymi problemami prawicowych blogerów jest to, ile gramów godności im ubyło po wywiadzie Bartoszewskiego oraz jak Rousseau ma się do konserwatyzmu.
    Polsza, moja ojczyzna, cóż chcieć.

    OdpowiedzUsuń
  32. :)) świetnie piszesz ( w ramach dookreślania ) !
    Jeżeli chodzi o porządkowanie , warto wiedzieć na jakie poglądy i ich konsekwencje się głosuje ( to w wymiarze praktycznym ), a w ramach poznawania siebie ( niechlapania bez sensu etykietką swego światopoglądu ) to zwyczajna konieczność .
    Wymiana zdań z sąsiadami raczej nie polega na definiowaniu różnic w swych poglądach politycznych , co innego spotkania na blogach .
    Jasne, można dyskutować o bieżących istotnych problemach dnia codziennego i próbować je pokonywać , ale jako komentator jak niby realnie mogę Ci pomóc w zdobyciu miejsca w żłobkach ? W mojej mieścinie powstało już parę prywatnych , nawet jeden działający na godziny ( podrzucasz Młode na tak długo jak Ci potrzebne ) - może powinnaś pójść na spotkanie radnych i tam apelować ?

    Co do egzaltacji , wg Ciebie tak charakterystycznej dla naszej nacji , jeszcze raz powtórzę , nie ja tutaj ten cytat umieściłam .
    (Chcesz pogadać o zrębach , a może o całości ? Masz bloga ? :)

    Oczywiście , że Bartoszewski miał prawo podzielić się swoją opinią na temat budzących strach sąsiadów i niezagrażających mu niemieckich oficerach na ulicach Warszawy .
    Niemniej nie jest on prywatną osobą , zdanie nie padło w prywatnej rozmowie , ba , profesor zna rażącą siłę mediów i nie chlapnął tej wypowiedzi bez zastanowienia . Od dziesiątków lat tworząc relacje między narodem polskim i niemieckim w kierunku pojednania , ma w małym palcu wszystkie polityczne zagrania na tym polu.
    Nic mi do tego czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji relatywizmu moralnego narzucanego przez Niemcy . Ot , przedstawiłam swój punkt widzenia , niezależnie od powagi problemu cen ubranek dla dzieci , miejsc w żłobkach i przedszkolach , ceny paliw i cukru , wysokości przyszłych emerytur , budowy wałów przeciwpowodziowych i zbiorników retencyjnych , etc. , etc. ......................

    Może pan Bartoszewski też powinien miast patrzeć w przeszłość , postulować realizację Tobie bliskich potrzeb podczas licznie udzielanych wywiadów ? :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Zgadzam się z autorką blogu. Częściej większym wrogiem jest najbliższy sąsiad - Polak - zawistnik i donosiciel!! ! Właśnie lubię prof. Bartoszewskiego za szczerość wypowiedzi i odwagę , z jaką głosi swe przekonania. Wywód Aleksandry, że profesor coś "chlapnął" , a nie powinien, bo media ... etc. jest próbą stosowania niedomówień i uników... Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  34. Gastprofessor to tytuł grzecznościowy ,to nie jest prawdziwy profesor,a tak na marginesie,czy z obozów koncentracyjnych hitlerowcy często zwalniali osadzonych,a władza ludowa miała sądy niezawisłe za Stalina ,niewinnie oskarżony wypuszczony na wolność,czy każdy mógł podróżować po świecie jak W.Bartoszewski,to mnie nurtuje.

    OdpowiedzUsuń
  35. Mnie też kwestia "takiego sobie" podróżowania po świecie w czasach komunistycznych nurtuje. Ale zawsze gdy pytam o to zwolenników JPII, twierdzą, że się czepiam.

    Zastanawiam się też, co ma większy ciężar gatunkowy, gastprofessor z dziesiątkami publikacji, czy "prawdziwy" profesor (?), którego liczba publikacji wynosi "0".

    @Anonimie, nie pozwól, aby silny nurt odwiódł Cię następnym razem od podpisania się.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty