Beatyfikacja przegrała z grillem?

Jutro beatyfikacja JPII. Zaczne od bloga J. Palikota:
Miało być 3 mln, miało zabraknąć miejsc, miało być wielkie poruszenie!!! A ma być 80 tys. a w hotelach pustki. Media wmawiają, że prawdziwe uroczystości będą w kraju, w domach, w sercach. A prawda jest taka, że coś się zmieniło i nie jest to już żadne wydarzenie epokowe!!! Po prostu beatyfikacja przegrała z grillem.
Bicie piany było zauważalne już dwa miesiące temu. Pojawiały się zapewnienia, że miejsc na pielgrzymkę do Rzymu w zasadzie już nie ma. Dopiero pod koniec marca biura zaczęły narzekać, że ten ich chwyt reklamowy odbija się czkawką, bo wiele zaplanowanych wyjazdów trzeba było odwołać z powodu małej liczby chętnych. Do nachalnej reklamy majowego wydarzenia dołączyła się nawet nasza rodzima opera mydlana - "Klan". Anna Surmacz posapywała o beatyfikacji przez przynajmniej dwa odcinki. Pomyślałabym, że to żenujące, gdyby nie doskonałe obycie tej obsady w dość prymitywnym reklamowaniu "Delicji". Można by odnieść wrażenie, że publiczna zebrała wszystkie siły w merdaniu ogonkiem. I co? I nic. Za to nad polskim morzem na ten długi weekend faktycznie nie ma już miejsc, choć pogoda zapowiadana jest raczej średnia. Podobnie przeciętnie zakończył się skok na kasę pt. "Wielki Portret Ojca Świętego". Do połowy kwietnia przez telefony komórkowe przesyłano zdjęcia Polaków, które miały stać się częścią tego portretu - mogło się tam zmieścić nawet pół miliona fotografii. Reklamy pokazywane w tv publicznej poszły w eter.
Idea łączenia Polaków dotyczy nie tylko różnic światopoglądowych lecz także pokoleniowych. Niech na portrecie nie zabraknie nikogo z naszej rodziny. To dobra okazja, by zbliżyć się do babci i dziadka, i pomóc im w okiełznaniu współczesnej techniki. 
Nikt mi nie wyjaśnił po co mając inny światopogląd miałabym budować obcą mi ideowo świątynię. Końcowy wynik finansowy? Ponad 105 tys. zdjęć. Sporo poniżej oczekiwań, choć oficjalnie o tym cicho sza. 

Co myślę o beatyfikacji? Że jest to sprawa ludzi wierzących, a nie, jak chce nam się wmówić, wszystkich Polaków oraz wszystkich ludzi na świecie. Osobiście podziwiam u wierzących ten brak żołądkowej reakcji na wieść, że papieża wydłubano ze starego grobu i przeniesiono w ramach nobilitacji do nowego. U Indian północnoamerykańskich nie tylko grzebanie się w zwłokach, ale nawet przychodzenie na miejsce pochówku, jest w najlepszym przypadku nietaktem, jeśli nie brakiem szacunku dla zmarłych. Ale jak wiadomo Indian wydusiła ospa po tym, jak mundrzejsi i kurturarniejsi, choć mało myjący się, przybyli na nowy kontynent. Wiele usłyszymy w nadchodzącym dniu przekłamań i cudów na temat JPII. Jego wybór na papieża będzie się jawił  przeznaczeniem (choć jak najbardziej realnie stoją za tym amerykańscy biskupi zmotywowani pozytywnie przez Zbigniewa Brzezińskiego, a wybór był kwestią politycznej manipulacji), natomiast obrazek ocalony z pożaru będzie znakiem z nieba, że papież-Polak był santo subito (nikt nigdy nie wspomina tych  setek mieszkań, w których przedstawienie maryjek i papieży spaliły się na popiół, a od ognia ocalał stosik pism pornograficznych i stare kapcie). Żal mi, gdy widzę w "Celowniku" małe dziecko, które do kamery tłumaczy co to jest "batyfikacja", albo gdy słyszę że do wcześniej wspomnianego obrazka modlą się w jakimś gimnazjum. Przypominam sobie wówczas o najstraszniejszym widoku wg Hitchcocka: ksiądz otaczający ręką chłopca (reżyser podobno wychylił się wówczas z okna i krzyknął "Uciekaj! Ratuj się!"). Wiem, że jutro będzie wspaniały dzień. Pełen herbaty, kryminałów na video, książki.

Komentarze

  1. Jedno się udało, nawet z lodówki wyskakuje papież. U Ciebie na blogu papież, u mnie papież. Fakt, że nie w takiej wersji, w jakiej reżyserowie tego dnia sobie wyobrażają, ale jednak.
    Swoją drogą, nie wiesz, czy nadpapież Rydzyk udał się do Rzymu?
    Interesuje mnie też, jak wygląda to duchowe przeżywanie beatyfikacji, bo przecież nie objawia się ono respektowaniem nauk Jana Pawła II, które są przez rodaków olewane ciepłym moczem. Czy taki głęboko przeżywający beatyfikację nie będzie mógł spać w noc poprzedzającą to wydarzenie? Chyba tylko, jeśli jest pasażerem pociągu "wPiS-do", do Rzymu, ale to raczej z powodu krążącego cateringu między "pielgrzymami". Główny pielgrzym nie wypielgrzymował, oficjalnie z powodu choroby matki, ja raczej podejrzewam, że nie dostał audiencji, jak Komorowski u B16. Chciałbym wiedzieć, czym konkretnie się objawia to duchowe przeżywanie, podniecaniem się tym, "jaki to ja jestem przeżywający", czyli czym???

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzałbym z tym wyskakiwaniem z lodówki. Co dziwne, bo spodziewałem się, że media będą zdominowane przez doniesienia z Rzymu itp. Jest spokojnie i zdecydowanie beatyfikacja przegrała z kiełbasami i żeberkami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj, aj, czyżby Wolandy były w osobach dwóch? :))

    @doktorze, JPII wyzierał na mnie dzisiaj z co drugiego okna wystawowego, w tym w 50% otaczały go gacie i skarpetki. Takie uroki Wielkopolski. Prezes nie pojechał do Rzymu może i dlatego, że tam gotów był się z nim Lolek Bolek pojednać. Wczoraj miałam trochę wrażenie, że nasze media są zdominowane doniesieniami o batyfikacji. Ale to były głównie pierwsze programy radyjka i telewizorni publ. - wszak starych nawyków przyklaskiwania prądowi trudno się wyzbyć ot tak. W każdym razie obiecuję sobie, że na innych blogach o Janku nie napiszę.

    Nie wiem co tam u nadpapieża wszystkich papieży, ale przypuszczam, że czeka na własną kanonizację. Być może wejdzie do panteonu bóstw mniejszych jako męczennik podatkowy (prowadził zbiórki kasy bez zgody MSWiA i teraz musi zapłacić 3,5 tys. kary).

    OdpowiedzUsuń
  4. Buforem, który nas uratował przed przedwczesną falą papieskości była wczorajsza szopka brytyjska.


    Niedoktoryzowany

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładnie napisane. Jakże mnie cieszy, że Polska jest z oddali. Tylko ślub mnie atakował, it ot trochę tylko.

    OdpowiedzUsuń
  6. masz rację, zawiodło oczekiwanie:) Ale co jeszcze ważne, to ,,zdjęcie" ze zdjęć, nie wypaliłoby, gdyby nie portale. Ile było nawoływania.Sam czytałem: jeszcze tylko kilka dni, a pozostało 5 tys potrzebnych fotek itp. To chyba pokazuje, że coś się zmienia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Od (+-) ośmiu lat słowo "męczennik" budzi we mnie niepochamowany uśmiech, a to za sprawą spotkania człowieka z Lubartowa, który w co drugiej opowiastce używał zwrotu "no to wzięliśmy po męczenniku i..." (tu następowała dalsza część opowieści). Gdy w końcu się spytałem, co to jest ten męczennik, okazało się, że to tania nalewka, słynna z tego że szybko daje w łeb i niszczy organizm bardziej niż wino proste, za to ma wzięcie, gdyż jest najtańszym alkoholem w sklepach.
    Nadpapież Rydzyk z pewnością mógłby zostać męczennikiem podatkowym, choć osobiście uważam, że największego cierpienia by doznał poprzez oderżnięcie ryja od koryta (n.p. gdyby pan papież go wywalił ze stanowiska pod rygorem ekskomuniki), nie wiem tylko, jak to nazwać, "męczennik oderżnięty"???

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma to jak pozytywny nastrój . :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty