Post w którym mysz tłumaczy cierpliwie, że ICD to nie chemiczne oznakowania.

Ech, droga Mu,

różnych ma się znajomych, ty wiesz, że ja to lubię. tyloma okazjami diagnozowania i obserwowania trudno pogardzić. no i masz taką dyskusję sieciową (może jednak nie przesadzajmy z tą szumną nazwą "dyskusja?"):
Odpowiedziałam też w sprawie homoseksualizmu, tu dodam, że to takie samo zboczenie jak pedofilia, zoofilia, która też ma swoje chemiczne oznakowania (que?) i niewiele się od tamtych zboczeń różni może przez mniejszą drastyczność, czyli skaza w mózgu a więc choroba a nie normalność.
dopisek w nawiasie mój.

no i tak się głowiłam przy porannej herbacie, co też autorka miała na myśli pisząc o chemiczych oznakowaniach. w końcu doszłam do wniosku, że chodzi o numerki w ICD-10.

moja Uczona-we-wszystkim Znajoma wspomniała o F65.4 i o F65.8, które należą razem z fetyszyzmem, eonizmem, ekshibicjonizmem, wojeryzmem, sadomasochizmem i innymi do Zaburzeń preferencji seksualnych. Te z kolei należą w ICD-10 do zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania (są to zaburzenia, które można znaleźć pod kodami od F.0 do F99). Pełna nazwa ICD-10 brzmi "Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10". Jest systemem diagnozy nozologicznej opacowanym przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i obowiązuje w Polsce od 1996 roku. ICD co jakiś czas jest uzupełniane, stąd jej numer 10, który za 2 lat zostanie zastąpiony przez 11. diagnoza nozologicza to z kolei nic innego jak rozpoznanie choroby lub zespołu chorób na podstawie objawów wyszczególnionych w ICD. znaczy lekarz rozmawia z pacjentem, bada go, myśli, czy osoba ma poszczególne objawy i jak spełnia kryteria, stawia rozpoznanie, które w dokumentach może być napisane słownie (czasem po łacinie) albo właśnie tym "chemicznym" oznakowaniem.

wśród innych nie ma klasyfikacji nozologicznej homoseksualizmu, ponieważ nie ma go na liście chorób! orientacji seksualnej samej w sobie nie można bowiem uważać za chorobę! cierpienie jakie przeżywają osoby homoseksualne nie wynika z faktu ich orientacji, ale z otaczającej ich homofobii i dezinformacji, dlatego w 1990 WHO podjęło decyzję o depatologizacji (usunięciu z listy chorób) homoseksualizmu.

przypominam tu istnienie paragrafu 175 przepisu kk wykorzystywanego w III Rzeszy do eksterminacji osób homoseksualnych przez nazistów. osoby piszące takie pierdoły jak w powyższym cytacie, ustawiają się w jednym rzędzie z nimi. not nice!


PS. do diagnozy zaburzeń psychicznych w USA używa się DSM. od 2013 roku jest to DSM-5. ta klasyfikacja jest wydawana przez APA (Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne) - znowu jest to podręcznik do przewertowania, jak kto ciekawy, co tam mu dolega. w nim również nie ma homoseksualizmu jako zaburzenia (został stamtąd usunięty w latach 70-tych).

dobra.
herbata wystygła.
je pierniczę, że to trzeba ludziom jeszcze mówić.

dobrego weekendu, Mu.

Mysz popierająca organizacje LGBT.

Komentarze

  1. Bardzo chętnie Ci to wytłumaczę. Otóż wśród ludzi o małej wiedzy czynnikiem powodującym największe frustracje jest posądzenie o jej brak. Gdyby ich wiedza była nieco większa, wiedzieliby, że wiedza jest tak niezmierzona, że niczym wstydliwym jest nie mieć jej wycinka, n.p. dotyczącego klasyfikacji homoseksualizmu. Ponieważ jednak tego nie wiedzą, bo ich wiedza jest tak mała, to zmyślają. Jednym z najczęściej spotykanych przypadków "zmyśli" jest: "badania naukowe mówią....". Jeszcze lepszy sposób, to "wiadomo, że..." lub "każdy myślący człowiek wie, że..." i tu następuje dowolne rozwinięcie, na przykład "ziemia jest płaska, przykryta niebem, podparta piekłem". Ze znanych ludzi, człowiekiem najczęściej chyba stosującym taką figurę retoryczną jest niejaki Janusz Korwin Mikke ze swymi stwierdzeniami typu "wiadomo, że przebywanie z osobą niepełnosprawną może spowodować, czasowe na szczęście, osłabienie własnej sprawności" i co mu zrobisz. On, na nieszczęście, przeżywa permanentne osłabienie przestrzeni między uszami. Podejrzewam, że nosi podkoszulki z dodatkiem włókien sztucznych, które podczas ściągania przez głowę do snu elektryzują uszy, działające jak okładki kondensatora płaskiego, gromadząc ładunek, co powoduje jonizację przestrzeni między uszami i niekontrolowane impulsy elektryczne odbierane przez mózg jako "zmyśli". To tyle teorii paranienaukowych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety obserwuję, że najmniej zasobni w wiedzę najczęściej odczuwają przymus głoszenia prawd objawionych. Może to będzie występowało jako zaburzenie w nowej klasyfikacji DSM, kto wie?

      Twoja teoria na temat spięć w uszach JKM mnie zawstydziła, bom niewiedzy pełna o kondensatorze płaskim (no dobra, wiem, że istnieje, bo SE wygooglałam).

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty