Gdzie z tymi łapkami?

Jako kobieta uważam, że cytologia/mammografia lub USG powinny być badaniami absolutnie standardowymi, tzn. nie powinno się na nie czekać przez 3 mies. jeśli sądzimy, że w naszym organizmie dzieje się coś złego, albo gdy po prostu chcemy się upewnić, że jesteśmy zdrowe jak te, nie przymierzając, rydzyki :). Czemu więc baby, które w Polsce mało kto lubi (oj, to krygowanie się "bynajmniej nie jestem feministką" jednej niskopodwoziowej z drugą) protestują przeciw zbożnemu planowi naszego Ministerstwa Chorób mówiącemu o obowiązkowych badaniach tychże, gdy Sierotki Marysie pójdą do pracy?

Wg feministek "wprowadzenie przymusowych badań naruszających sferę intymną dla ogromnej części populacji pod groźbą utraty pracy, a więc i środków do życia, oznaczałoby naruszenie podstawowych zasad demokratycznego państwa prawnego, złamanie przepisów konstytucyjnych oraz podstawowych praw człowieka". Tyle te okropne baby. Myszy w temacie dokładka jest taka:

1. Badanie ginekologiczne są badaniami stref intymnych ciała. Nie każda kobieta musi chcieć się im poddać.  A jeśli nie będzie chciała, chociaż tak będzie nakazywało prawo, to co?

2. Jakie przymusowe badania stref intymnych u mężczyzn planuje rzeczone Ministerstwo Chorób? Sądząc z reklam, "psi psi" dotyka całe stada 50-latków. Czy umiłowana ojczyzna nie kocha ich tak, jak nas? Ja  ze swej strony proponuję raz do roku badanie prostaty per rectum. Niech będzie od 30 roku życia. A co, niech chłopaki się zabawią :) [jakkolwiek śmiesznie może piszę, to sprawa jest poważna. Patrząc ze strony Ministerstwa Chorób jest to faworyzowanie jednej płci. Podobna hucpa dokonuje się w sądach, gdzie kobiety są faworyzowane jako rodzice. A gdzie równość wobec prawa, ja się pytam?]

3. Badania w Medycynie Pracy zakładają przede wszystkim określenie przydatności człowieka do wykonywania danego zawodu. Rozumiem np. konieczność poddawania się badaniom laryngologicznym, choć wiem, że spotkam w MP tę samą smętną klępę, która niczego nie stwierdzi, nawet gdybym coś miała, a będzie mówiła do mnie patrząc w innym kierunku. Nie bardzo pojmuję jednak, co  z tym mają wspólnego badania ginekologiczne, chyba, że w zakres obowiązków pracownicy wchodzi robienie szefowi dobrze w przerwie na papierosa.

4. Kontynuując myśl z pkt. 3, czy idąc  do MP, będę musiała pójść do z góry wyznaczonej klępy lub jej męża łosia, czy Państwo uzna mi badania robione u lekarza, którego sobie sama wybiorę? Łosie w MP siedzą latami, bo w zasadzie udowodnić im, że coś przegapili jest mission impossible.

5. Skoro badania te są tak dobroczynne dla narodu, dlaczego mają być w tej formie tylko dla kobiet pracujących? Kury domowe mogą zdychać? Czy Państwo again faworyzuje pewien styl życia? Gdzie głosy właścicieli drobiu, którzy powinni zadrżeć na myśl o podstępnym planie wykończenia białego mięsa chorobami kobiecymi?

6. Badania profilaktyczne nie ratują życia, jeśli nie idzie za tym terapia. A w Polsce nie jest to takie oczywiste. Kobiety ze stwierdzonym rakiem są leczone tańszymi preparatami starej generacji. Czekają w kolejkach na operacje i audiencje u specjalistów. Jeśli NFZ wyda pieniądze na badanie profilaktycznie, czy to oznacza, że bierze odpowiedzialność za natychmiastowe sfinansowanie leczenia, czy też będzie liczyło na odsiew samobójczy? Młodej kobiecie z moich okolic lekarz powiedział, że ma raka. A potem wypuścił ją do domu. Wyszła przez okno z któregoś piętra ...

Jestem za badaniami. W przyjemnym otoczeniu (bez sraczkowatej lamperii rodem z PRL-u), z lekarzami co mają ręce ciepłe i łachy nie robią, że zajrzą. Tacy, co wyniki potrafią czytać, a w przypadku wypadku mają pod ręką namiary na dobrego onkologa czy innego czarodzieja od wymiany części. Tylko, żeby tak to wszystko było po ludzku. I żeby ktoś powiedział "pani się nie martwi, choroba to też życie", a nie sru wynikami między oczy i następny proszę.

Komentarze

  1. Następny proszę do komentowania,bo chociaż temat poważny to ja mało co nie zleciałem z łózka.Myszko,stanowczo za mało piszesz.Więcej aktywności.Spokojnej nocy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty