Głos za wyborem (z kontraktem na sequel)

Zaczęłam ten post pisać, gdy w pewną niedzielę odbył się kolejny "marsz dla życia". Czasem jest tak, że za wiele nie chce się rozwijać tej samej myśli, którą gdzie bądź już się przedstawiło i nijak nie wstrząsnęło to częścią ludzkości z problemami hormonalnymi. Blog Dagmarelli zachęcił mnie jednak do wyłuskania mojej opinii na ten temat z tzw. zanadrza. ABORCJA. Słowo polaryzujące co wrażliwszych. A to się przy jakimś uniwersytecie zdjęcia wyskrobanych zarodków same wywieszą, albo jakieś Alicje Tysiąc podgrzeją atmosferę do odpowiedniej temperatury. W USA modne jest strzelanie do lekarzy, którzy dokonują aborcji w ramach hasła, że każdy ma prawo do życia (+ zazwyczaj robią to ludzie, których religia w innym punkcie głosi, że życie na tej ziemi nie ma większego znaczenia wobec dobrobytu wszelakiego na innym świecie, ale pozwólcie, że pokrętność myślenia sekciarzy nie będzie głównym hitem tego tekstu).

W tym poście zajmuje mnie problem aborcji w powiązaniu z założeniem, że zarodek od początku jest człowiekiem i ma takie same prawa jak nosząca go kobieta. Wprowadzenia takiego właśnie, noszącego pozory świeckości dogmatu, żądają zazwyczaj organizacje pro-life. Po kolei więc ...

Po pierwsze: Absolutnym bezsensem jest traktowanie aborcji jako środka antykoncepcyjnego. 
Ponieważ:
1. Są inne, skuteczne metody;
2. Jako zabieg w pewien sposób inwazyjny, niesie on zagrożenie życia. Czy grzebiemy sobie, moje drogie panie, w jelitach z byle powodu? Nie? I to powinno dać Wam do myślenia. Skoro aborcja szkodzi (po niej można czuć się równie fatalnie, jak po porodzie - z tych samych powodów: nagłego spadku hormonów - i tu wtrącenie: pro-liferzy podają depresję poaborcyjną jako argument przeciw aborcji, ale nie uważają depresji poporodowej za argument przeciw zachodzeniu w ciąże ... czyli ten sam mechanizm w organizmie kobiety zyskuje inną etykietkę w zależności od tego, czy z brzucha  kobiety wyskoczy zdrowe dziecko, czy wyskrobany zarodek. I niech ktoś mi powie, że ideologia nie rzuca się na mózg uszkadzając zdolność logicznego myślenia), należy jej unikać jak ognia. Takie jest moje zdanie. A skoro aborcja jest efektem kiepskiej polityki antykoncepcyjnej, należy tę politykę zmienić. Czyli ... ile lat jeszcze będzie się wciskać kobietom kalendarzyk, skoro nasze pokolenie ma bardziej rozregulowane hormony niż pokolenie naszych matek i przewidzenie dni płodnych nie jest już takim Panem Pikusiem? Pod ten punkt można podczepić kiszkowate zajęcia "przygotowania do życia w rodzinie" w szkołach oraz zideologizowanych ginekologów. Jeden jest Ci w stanie zaordynować tabletkę poronną od ręki, bo tylko wspomniałaś, że masz już jedno dziecko, a drugi będzie twierdził, że od pigułki antykoncepcyjnej będziesz miała wypryski i grzech ciężki. Jakaś Balbina wypisuje na forum, że łykała pigułki przez pół roku i nie życzy nikomu, bo od tego przytyła. A gdzie zmiana pigułki w razie niepożądanych skutków? A gdzie dieta MŻ (mniej żreć) Balbino?W jakim kraju ja żyję? Czy musimy mitologizować wszystko, nawet smarki rozmazane na szybie?

Po drugie: Uważam, że nie jest możliwe danie równego prawa dwóm jednostkom w jednym ciele. Zawsze któreś będzie musiało prawnie ustąpić godności. Na pytanie "kiedy zaczyna się człowiek?" spokojnie mogę powiedzieć "nie wiem". Wiem jednak, że filozofia uznawania zygoty za w pełni wykształconą istotę ludzką z tym samym zestawem praw, co nosząca ją kobieta, jest obciążone konsekwencjami, których nikt nie chce dostrzec, bo tak jest wygodniej
Ponieważ: 1. Czy kobiety rozpaczają i posypują sobie głowy popiołem podczas miesiączki? Nie? Jeśli uznają zygotę za człowieka, powinny. W końcu jeśli nie zabezpieczają się przed ciążą, oznacza to, że zanim w ciążę zajdą, ich organizm nawet wielokrotnie usuwa zygoty, a nie same jajeczka z organizmu. Czyli ... cmentarz w muszli klozetowej. A gdzie godność życia ludzkiego? Cóż z tego, że to nie było intencjonalne, a jedynie działanie natury. A czyż w przypadku naturalnej śmierci naszych bliskich nie opłakujemy ich?
2. Konsekwencje natury prawnej są z rodzaju przerażających. Skoro zygota jest człowiekiem, dlaczego państwo nie reaguje na potencjalne zagrożenie wczesnym poronieniem naturalnym? Czy kobiety po każdym stosunku nie powinny się zgłaszać do odpowiedniego organu państwowego, gdzie potwierdzono by ewentualną ciążę i w razie problemów zygoty ze zdrowiem (przecież zgodziliśmy się, że zygota to człowiek o takich samych prawach), zostałyby podjęte odpowiednie kroki w celu jej ratowania. Nie pozostawiamy biegowi natury wrzodów na żołądku, dlaczego więc odmawiamy zygocie jako pełnoprawnemu człowiekowi pomocy w zagnieżdżeniu się w macicy?

Uznanie płodu za coś, co daje nadzieję na bycie człowiekiem w chwili, gdy jest on w stanie jako tako żyć poza organizmem matki jest wytrychem, który pozwala nie piętrzyć intelektualnych nonsensów. Jestem pełna podziwu dla kobiet, które rezygnują z chemioterapii, bo odkryły u siebie zarodek. To kolosalne ryzyko, które należy podjąć samodzielnie, w zgodzie z własnymi mniej lub bardziej racjonalnymi motywacjami w które nigdy nie śmiałabym włazić w glanach. Ingerencja państwa w taką decyzję to właśnie uznanie, że jeden człowiek ma więcej praw niż inny (przy założeniu, że kobieta i zarodek są ludźmi w tym samym stopniu). Tak jest też w przypadku płodów uszkodzonych, albo poczętych w wyniku gwałtu. To jednostka będzie żyła z efektami pewnej decyzji, nie może być więc przymuszana przez państwo do podjęcia decyzji naruszającej jej nietykalność cielesną.

W związku z tym co napisałam, nie dziwi fakt, że tam gdzie aborcja jest całkowicie zakazana, wpływa na ten zakaz intuicja religijna. Z logiką prawa bowiem taki przepis niewiele ma wspólnego. Nie ma podstaw, aby odmawiać praw ludzkich jednej osobie tylko dlatego, że pojawił się jakiś czynnik. Chyba, że uznamy, że człowieczeństwo kobiety jest cechą fluktuującą, zależną od hormonów, zajść i połogów. Problem dwóch osób w jednym ciele pojawia się niezmiernie rzadko w przypadku bliźniaków syjamskich, ale jest to zupełnie inna bajka. Dwie osoby rosną ze sobą od życia płodowego, więc nie mamy tutaj możliwości wyboru na zasadzie zasiedzenia, pt. X jest ważniejszy od Y, bo jest jednostką w pełni rozwiniętą i funkcjonującą, podczas gdy Y jest jednostką potencjalną i inwestycją o dużym stopniu ryzyka. Skoro taki wybór jest możliwy w przypadku kobiety w ciąży, nie może być przez prawo ignorowany. Oczywiście poszczególnym ludziom może się wydawać, że zarodek jest więcej wart, niż nosząca go kobieta. Jest to dla mnie zrozumiałe o tyle, że jednostki przypisują godność innym jednostkom nie wg zasad obiektywnych, ale wg np. lubienia/nie lubienia kogoś. Wg tej samej zasady mąż po śmierci staje się czasem dla kobiety więcej wart, niż był on za życia. Takie wartościowanie jednak nie powinno mieć miejsca w prawodawstwie, którego kreatorzy szczycą się dążeniem do obiektywizmu.

Komentarze

  1. Myszko.BEZSENSEM wydaje mi się sama mowa kodeksami karnymi gdy mówi się o aborcji.Kobieta decydując się na ten zabieg,sama się skazuje świadomie.I tylko Jej współczuć.Ale u nas,lepiej widzieć dzieci na śmietnikach,niż pozwolić na usunięcie tego czegoś, bo na pewno nie człowieka.Co do innych spraw poruszanych przez Ciebie,nie wypowiadam się, nie mam zdania,jak to facet. Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że zainspirowałam Cię jako oszołomka ;))
    Chyba nie zaskoczy Cię, że i tym razem nie zgadzam się z Tobą - a w każdym razie nie do końca!
    Piszesz, że aborcji nie można traktować jako odpowiednika antykoncepcji. Ale zdaje się, że same aborterki i feministki tak ją traktują. Dlaczego? Dlatego, że nie potrafią zrozumieć, że edukacja i umiejętne stosowanie antykoncepcji wykluczy możliwość niechcianej ciąży. Czyli nie trzeba sięgać po rozwiązania ekstremalne, jak aborcja. Można zapobiegać, a zapobieganie ciąży jest bez wątpienia metodą dla kobiety korzystniejszą. Niestety aborcja jest przeciwko kobietom. Chyba że zakładamy, że poronienie lub usunięcie dziecka winno być traktowane jako czynność fizjologiczna. Niestety dla kobiety nie jest. Usunięcie dziecka to dla kobiety trauma i życie z piętnem. Na dodatek pozbawianie jej możliwości podejmowania odpowiedzialnej decyzji. Aborcja gwarantuje kobietom, że zostaną zwolnione z myślenia i odpowiedzialności. Dlatego uważam, że aborcja jest przeciwko kobietom i jest wymierzona w kobiety.

    Z jednym zgodzę się na pewno - kobieta ma większe prawo niż zarodek. Ciąża to duże obciążenie dla organizmu kobiety, dlatego uważam, że w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia, kobieta powinna mieć alternatywę.
    W życiu też nie zmusiłabym zgwałconej nastolatki do noszenia ciąży i ponoszenia konsekwencji gwałtu. Bo taka dziewczyna cierpi w dwójnasób. Ale na szczęście nasza obecna ustawa gwarantuje to kobietom. W ogóle obecna ustawa jest tak racjonalnym kompromisem, że aż dziw, że "dobierają się" do niej ekstremiści zarówno z prawa, jak i z lewa ;))

    Usunięcie ciąży to jest zabójstwo. Może i wyjdę na oszołomkę, ale trudno ;)) Jest zabójstwem, dlatego dopuszczam aborcję tylko w wypadku zagrożenia dla życia kobiety. Bo wówczas to kobieta, która naraża swój organizm na ryzyko związane z ciążą MUSI mieć prawo do podjęcia decyzji. I musi mieć prawo do życia.

    Można dywagować nad tym, kiedy zaczyna się człowiek, ale dla mnie zarodek to życie. Nie przekształcił się całkowicie w istotę ludzką, ale cechy ludzkie widoczne są u niego już w pierwszych tygodniach (czyli bardzo szybko) - już w pierwszych tygodniach wykształcaja mu się zawiązki kończyn i szkielet. A już gdzieś około 10 tygodnia wykształca mu się serce, błoniaste palce, uszy i nos.

    Dlatego usunięcie zarodka nawet we wczesnej fazie ciąży jest dla mnie zabójstwem. I jest to dla mnie kwestia bezdyskusyjna. Mogę dyskutować, w jakich przypadkach kobieta powinna mieć prawo do podjęcia tego ekstremalnego kroku, ale nie z tym, czy jest to zabójstwo.

    Jestem wielką przeciwniczką aborcji na życzenie i to z trzech powodów. Ze względu na kobietę, ze względu na mężczyznę i ze względu na dziecko, któremu odmawia się bycia człowiekiem. Bo prolajfowcy popadają w taka skrajność, że życie zarodka cenią wyżej od życia kobiety. Życie poczęte jest dla nich święte, a życie kobiety i jej rola, drugorzędne.
    Ale zwolennicy "skrobania na życzenie" to drugi biegun ekstremy - oni odczłowieczają żywą istotę. Dla nich życie poczęte jest całkowicie bezwartościowe i niegodne ochrony, ani praw. I to jest dla mnie przerażające.

    Myszko, ciężko u Ciebie dodawać komentarze... muszę się poskarżyć ;D A dlaczego, to nie wiem. Nie znam się, bo mam blog na Onecie.

    dagmarella

    OdpowiedzUsuń
  3. Myszko, odwołuję skargę ;D

    dagmarella

    OdpowiedzUsuń
  4. Myszko, na temat Twojego postu mogę tylko powiedzieć,ze PELNA dostępność środków antykoncepcyjnych,a takze wiedza o seksualności moze uzdrowić sytuacja. Trzeba mieć duzo zlej woli aby myśleć, ze dla kobiet to jak zjedzenie bulki.Panowie równiez powinni więcej myśleć o prezerwatywach, a nie czynić kobiete odpowiedzialna za skutki wspólzycia.Ileż tragedii mozna by uniknac gdyby nie zacofanie kościola!! Pozdrawiam.
    Ps. Myszko, za Twoja namowa zalozylam.www.anafiga-tak sobie.blog.onet.pl i oczywiście mam problem! Nie wiem czy, a jeśli tak to jak to zlikwidować. Mam na myśli logowanie. Gdybyś mogla zajrzeć i zobaczyć, bylabym wdzięczna. anafiga

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątpię, abyś uwierzyła, Myszo... pardon.... Istoto Ludzka,ale jeśli idzie o podstawy - zgadzam się z Tobą! Przede wszystkim z "po pierwsze", a także, nawet, z "po drugie". Doceniam wiele argumentów, ale oczywiście często dochodzę do innych wniosków :(:(:(
    Przepraszam, ale nie wdam się w szermierkę, gdyż uważam, że wszystkie sztychy, obrony i parady są już znane do znudzenia, a nie będziemy się bawić we wrestling, nie? :):):)
    Czasem trafi się fajny, nowy argument. Na przykład (kilkanaście! lat temu) ktoś, bardzo przytomnie, zauważył że każdy dzień ciąży stanowi.... większe zagrożenie dla matki. A nie jest tak? Ten płód rośnie jak jakiś rak, ssie, dosłownie, składniki pokarmowe i siły witalne (a słyszałaś o cukrzycy ciążowej???), przeszkadza się poruszać, żyć "normalnie", pracować, tańczyć, pić, palić, z czasem - uprawiać seks (choć nie wszystkim), może nawet, w każdym momencie zabić matkę...
    Nie trzeba być w ciaży, żeby stanąć przed nierozwiązywalnymi dylematami moralnymi. "Obrabiała już to literatura, dramat... Powódź, woda nadal i szybko się podnosi. Na szczycie dachu stoi rodzina: młoda kobieta z niemowlęciem, jej siedmioletni syn, piętnastoletnia córka, mąż,dziadek, babka... A na łodzi ratowników są tylko cztery, trzy, dwa miejsca (może jedno?). A kobieta jest psychopatyczną morderczynią, mąż inżynierem na progu rewolucyjnego wynalazku, a dziadek genialnym lekarzem, lub babcia światowej klasy poetka?... Może jedno z dzieci jest debilem i nosicielem innych, ciężkich chorób genetycznych, a inne przyszłym Hitlerem??? I tak dalej, i tak dalej...
    Przed takimi dylematami stają codziennie lekarze, którzy muszą "przydzielić" narząd do przeszczepu, sztuczna nerke, lekarstwa....
    Moim zdaniem "człowiek versus człowiek" (nawet nie człowiek versus... Ludzkość) to wielki problem moralny i prawna zagwozdka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodam,na marginesie, że jedna z (marginalnych, ale takich są setki....) postaci w "Dobrym wojaku Szwejku" potrafiła nasmarkać na szybę i tak rozmazać one smarki, że powstawał portret Libuszy wieszczącej wielkość Pragi :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dagmarello, to właśnie feministki mówią o konieczności absolutnej dostępności środków antykoncepcyjnych i poszerzanie ich wachlarza, tak by były dostosowane do każdego organizmu. To również one uważają, że należy głośno mówić o antykoncepcji i wcześnie uświadamiać młodzież. 20 lat temu, gdy chciano wprowadzić uczenie o seksualności w szkołach - dobrze pamiętam, kto wtedy najgłośniej kwiczał.

    Aborcja to dla kobiet życie z piętnem? Piętno zakłada, że będziesz kogoś wytykała palcami. Lub, że będziesz wspierała ideologię, która takie stygmatyzowanie wspiera. Ja uważam aborcję za zło. Ale stygmatyzować nikogo nie zamierzam.

    Jesteś niekonsekwentna. Skoro aborcja jest zabójstwem, niemożliwe jest aby prawo dopuszczało ją nawet w przypadku zagrożenia życia kobiety. Albo jest zabójstwem, albo nim nie jest. Myślę, że Twój pogląd stoi w rozkroku.

    Pisałam tylko o kwestii filozoficzno-prawnej. Oczywiście jest też kwestia głosu ojca w tej sprawie itd., ale pewnie jeszcze do tego wrócę. Z jednej strony uważam aborcję na życzenie za dobrą decyzję prawną, z drugiej strony wiem, że kobiety na Zachodzie przerywają ciąże np. bo nie chcą sobie psuć wakacji, albo dlatego bo ich facet nie chce korzystać z prezerwatywy. Generalnie uważam, że ludzie powinni więcej myśleć o konsekwencjach swoich poczynań ... ogólnie więcej MYŚLEĆ.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dixi, Faktycznie, płód jest pasożytem, dlatego choć bywają i takie kobiety, które "uwielbiają być w ciąży", zawsze nadchodzi moment, że trzeba tego pasożyta wypluć na zewnątrz, żeby mógł żerować również na reszcie rodziny :)

    W szermierce wszystko już było. Chodziło mi o to, że prawne (czyli ślepe) rozsądzanie tych spraw nie jest najlepszym rozwiązaniem. Prolajferzy byliby ukontentowani, ale jestem pewna, że natychmiast znaleźliby inny problem, który chcieliby rozwiązać w ten sposób. Są ludzie, którzy lubią proste rozwiązania. Są też epoki, które ich dowartościowują. Na szczęście w Europie każda z nich minęła.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty