Wszechświaty równoległe
Link do wywiadu z fizykiem, Davidem Greenem* natchnął mnie naukową ciekawością rzeczywistości. Rozmowa dotyczy wszechświatów paralelnych i jego książki "The Hidden Reality: Parallel Universes and the Deep Laws of the Cosmos".
link z WNYC, Parallel Universes and the Cosmos
Temat jest niezwykle fascynujący. Funkcjonuje głównie w literaturze science-fiction, pseudonaukowych tłumaczeniach zjawisk paranormalnych (z czego większość to po prostu wielkie blablanie o niczym) lub w niektórych porządkach religijnych (np. buddyzmie), ale nauka zajmuje się tym pomysłem całkiem poważnie. Drugi wywiad z Greene'm na ten sam temat tutaj. Fizyk zajmuje się teorią strun, o której opowiada (tym razem w tłumaczeniu - naciśnij "view subtitles" i wybierz "Polish") tu:
wykład z 2005 roku
Sprawa ślizga się po matematycznych wzorach, które nie dla wszystkich muszą być zrozumiałe, natomiast zrozumiałe są implikacje filozoficzne wynikające z takiego ujęcia świata. Tak jak dziecko zaczyna rysować glob od swojego własnego kraju, tak ludzie w większości myślą o świecie jako jednym, własnym, niezmiennym. Stąd wszelkie stresy wypływające z ciągłych przeobrażeń rzeczywistości i zgryźliwe ataki na naukę, która wydaje się (w gruncie rzeczy próbując nadążyć za rzeczywistością) szukać dziury w całym. Tymczasem astronomowie patrząc w gwiazdy, nabierają pokory każdego dnia :)
* rocznik 1963, profesor na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku
* rocznik 1963, profesor na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku
Niestety, nie znam angielskiego.|Za późno się urodziłem.
OdpowiedzUsuń:))) , naprawdę nie wiedziałam , że zmieniłaś nick , wiedma od wiedzieć ? Patrzę na siebie z aprobatą , bo raz , przez chwilę , czytając tam Twój koment , pomyślałam że mógł być Twoim i dlatego jestem tu w końcu .:)
OdpowiedzUsuńPrzerobiwszy na jednym z blogów wszystkie skutki POTENCJALNOŚCI , objawiające się efektem światów rownoległych , jestem przeciwna tej teorii .
Co oznacza, że jesteś przeciwna teorii?
OdpowiedzUsuńJest wg Ciebie obalona, czy jest niedopuszczalna?
Nick przestał do mnie pasować. Tego już raczej nie zamierzam zmieniać :)
I nie dziwię się astronomom. Sam nie potrafię pojąć tej zarozumiałości ludzi, którzy twierdzą, że Wszechświat istnieje po to, by oni mogli po śmierci być szczęśliwi w Niebie, oglądając tych myślących nie tak, jak oni, wyjących w mękach w Piekle. Coż, na długo po tym, jak zniknie Ziemia, Wszechświat będzie żyć swoim życiem tak, jak żył na długo przed jej powstaniem. A tu ktoś twierdzi, że to wszystko po to, by on, iksiński, miał fajnie po śmierci, a (co ważniejsze) by Igrekowski miał po śmierci niefajnie. Natomiast jeśli chodzi o wszelkie hipotezy, to są one o tyle ważne, że wszelkie nowozaobserwowane zjawiska (oraz te znane od dawna), potwierdzają je, bądź im zaprzeczają, a szukając odpowiedzi, niejako po drodze, odkrywamy inne prawa rządzące Wszechświatem. Na marginesie: kiedyś słyszałem o ciekawej teorii wykluczjącej istnienie materii, tzn. traktowaniu materii jako szczególny rodzaj fali. Szczegółów nie znam i pewnie bym ich nie zrozumiał, ale czy słyszałaś coś o tym? Zostało to jakoś obalone? Zapamiętałem to z wykładu niejakiego prof. Adamczyka, wykładowcy Politechniki Warszawskiej, był dość entuzjastycznie nastawiony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFale materii de Broglie'a? Doświadczalnie potwierdzono tę hipotezę w latach 20-tych i nawet trzech naukowców dostało za to Nobla :)
OdpowiedzUsuńBardzo wyraziście napisałeś to, co kołacze mi się po głowie. Wszelki opis świata zatrzymujący się na baśniach dla dorosłych o bardzo dobrym Mzimu, który nagradza dobrych a karze złych jest wynikiem ludzkiego egocentryzmu.
Nie jestem do końca przekonany czy to właśnie chodzi o fale materii, bo Adamczyk traktował to jako hipotezę i wspominał o hipotetycznej możliwości dezintegracji każdej materii, jeśli potraktujemy ją odpowiednią falą tak, by się wzajemnie zniosły.
OdpowiedzUsuńHm, więc niestety nie znam odpowiedzi. Wyobrażam sobie, że wszechświat jest złożony z jakichś najmniejszych z najmniejszych części, i że jeśli te części naprawdę są już elementarne i nie składają się z niczego innego, są najprostszymi z możliwych, a więc też podobnymi do siebie. Na takim poziomie różnica pomiędzy falą a cząstką nie musiałaby już mieć znaczenia.
OdpowiedzUsuńNiedopuszczalna , po pierwsze to policzek wymierzony brzytwie Ockhama , poza tym powoływanie nieskończonej liczby wszechświatów tylko po to , aby wytłumaczyć naturalnośc powstania naszego jest megalomanią :) , no i jeszcze przeczy temu zauważana prostota działania praw matematycznych w przyrodzie .
OdpowiedzUsuńZ tymi wielokrotnymi światami kojarzy się obrazek nieśmiertelnej małpy walącej w klawisze fortepianu , za n-tym razem uda jej się zagrać IX Symfonię . :))
Policzek wymierzony brzytwie ... hm ... to jest argument, ale niepotrzebnie emocjonalny. W brzytwie Ockhama jest ten ład i prostota, które lubię. Ale Ockham konstruując swoją wizję świata równie dobrze mógł się mylić jako byt ograniczony naszym światem.
OdpowiedzUsuńPiszesz o prostocie działania praw (chyba) fizycznych, a nie matematycznych. A zauważ, że już od dawna świat w fizyce dzieli się na ten, gdzie obowiązują prawa Newtona i resztę, gdzie one nie obowiązują, bo po Einsteinie im nie wypada. To wszystko nadal jest bardzo proste. Tylko nasze umysły mają problem z ogarnięciem znaczenia teorii względności :). Piszesz o "przyrodzie". Jakiej przyrodzie? Tu na Ziemi. Zgadza się - zasady są jasne. Ale przyśpieszmy pęd do prędkości światła, a te "przyrodnicze" zjawiska zaczynają się komplikować, nie zachodzą tak, jak powinny. Zapytasz, skąd to wiemy, skoro nie latamy z fotonami? Bo o tym też mówi nam matematyka o której prostocie byłaś łaskawa wspomnieć.
Wszystkie prawa fizyczne opisujemy matematyką - zgodnie z logiką matematyczną ( jej prawami) .Już Einstein dawno temu stwierdził : Wszechświat mówi do nas językiem matematyki .
OdpowiedzUsuńPrawa , jak dotąd są wspólne i niezmienne na poziomie kwantowym , Newton to tylko etap w rozumieniu i nazywaniu zjawisk .
Myk zaczyna się od przeszłości punktu osobliwego - tam prawa były inne .
Przypuszczam, że każde prawo da się zapisać matematycznie. Tyle, że nie każde prawo rządzące światem zostało przez nas odkryte i zapisane.
OdpowiedzUsuńJakim problemem byłoby istnienie wszechświata równoległego, gdyby on jednak zupełnie fizycznie był i dałoby się wzór jego istnienia zapisać matematycznie?
Twierdziłabyś wtedy, że matematyka jest do kitu?
Bo ja widzę głównie kłopot wynikający z ludzkiego egoizmu, dokładnie taki sam jak w momencie dowodzenia, że Słońce jednak nie kręci się wokół Ziemi.
Ja nie wiem czy istnieje , ale wyliczenia dotyczące prawdopodobieństwa jego zaistnienia ( kierunek spinu i kąt odchylenia ) mówią o możliwości realizacji każdej potencjalności , każdej możliwej wersji świata .
OdpowiedzUsuńZahacza to o sf : o istnienie n-kopii nas samych , a ja kopią być nie chcę jeno indywidualną , niepowtarzalną jednostką . :)))
Piszesz o jakiejś wersji s-f tego problemu. Nie twierdziłam, że we wszechświatach równoległych chodzi o kopie nas samych. Może w tym samym miejscu istnieje zupełnie inny świat w zupełnie innym wymiarze, którego nie postrzegamy, bo nie mamy do tego narzędzi, a który nie jest wcale po to, aby być inną wersją nas :).
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wybiegasz tu myślą w sposób typowy dla pisarzy naukowej grozy. Sądzisz, że w ogóle jesteśmy warci kopiowania?
Uczciwie trzeba przyznać , że jest możliwość , wynikająca z indeterminizmu zachowań cząstek na poziomie kwantowym , do istnienia wieloświatów .
OdpowiedzUsuńTeoria nie tak dobrze dopracowana jak BB , ale i nie obalona ... ale tez nie falsyfikowana , więc wszystko zostaje otwarte .
Prawa mechaniki kwantowej pozwalają alternatywnym stanom zaistnieć w ramach prawdopodobieństwa , ale nie z konieczności . Wybór pojedynczego świata czy nieskończenie wielu - jest przy obecnym stanie wiedzy bardziej sprawą preferencji poszczególnych fizykow niż faktów .
Nic nie sądzę , fakty są neutralne , jeżeli istnieją nasze kopie , to dlatego , że prawa fizyki na to pozwalają .
Mnie nurtuje brak odpowiedzi na to , skąd się te prawa biorą .
Kiedy jedna rzecz jest większa fizycznie od drugiej, to ta druga jest mniejsza od tej pierwszej. Piękne, prawda? A Ty zastanawiasz się skąd się to bierze? Hm ...
OdpowiedzUsuńAle czemu miałyby być nasze kopie? Czemu nie wyobrażasz sobie w pierwszym rzędzie świata alternatywnego bez Twojej kopii? To zastanawia mnie :)
Najpiękniejsza jest " skłonność " do symetrycznego rozkładu owych praw , co odbija się i w naszych kanonach urody , np. niesymetryczna twarz ( błahy detal) budzi niepokój i niechęć .
OdpowiedzUsuńWiesz , lubię wiedzieć , tak jak TY .:)
Nie jak coś zaistniało , ale dlaczego . To znaczy - jak - też jest fascynujące , ale drugie dla mnie ważniejsze .
Prawa budzą respekt , są absolutne , wszechwładne , uniwersalne i wieczne - taki wniosek płynie z odkryć naukowych . Śledzimy ich przejawy we wszystkich stanach fizycznych .
Zastanawiające prawda ? A przy tym ich byt jest abstrakcyjny , widzimy tylko przejawy ich funkcjonowania .
Davies porównuje je do programu komputerowego a Wszechświat do sprzętu .
Ależ mogę sobie wyobrazić świat bez mojej kopii ( eee tam , nie podpuszczaj psycholożko ) , chodzi o to , że może dojść do realizacji całej możliwej potencjalności bytów .
Ot przykład , w jednym świecie jestem jedynaczką , w drugim dochodzi do zrealizowania potencjalności bytu mego brata : wniosek - w tym drugim świecie nie muszę się powtórzyć , ale moi rodzice już tak .
I dalej , jeżeli będziemy konsekwentni w wypełnianiu się wszystkich możliwości , każda moja decyzja będzie skutkować powstawaniem nowych wariantów światów. Tak to wygląda w skrócie .
Każdemu przypisane mogą być tysiące scenariuszy istnienia .
Oczywiście ... homo sapiens powinien być skromny w epoce ponowoczesnej , więc ZAZNACZAM , że więcej może być światów bez człowieka , z innymi formami życia ( w tym inteligentnego:) !
Jeżeli takie prawo realizacji potencjału funkcjonuje , teraz może mnie ktoś zabija albo ja jestem morderczynią lub królową Diuny . :)))
Dobrej nocy ! Na szczęście prawa konieczności realizacji potencjalności wszelakiej jeszcze nie zauważono . Mogę spać spokojnie .:)
Nie wiem nadal, czy możesz spać spokojnie bez swojej kopii, bo pierwsza wersja wszechświatów możliwych przyszła Ci do głowy taka a nie inna :)). Nie wiem czemu (na podstawie obserwacji znanych mi wierzących) motorem zawsze musi być totalny egoizm ;ppppp.
OdpowiedzUsuńTo, że niesymetryczna twarz budzi niechęć zaliczasz do piękna danego zjawiska. Hmmmm ... czyli jak jakiemuś bogu czyjaś twarz nie wyszła, to zaprogramował tych symetrycznych, żeby jego stworzenia nienawidzili? Ciekawe ;]]
Cudownie , że ujmujesz się za mniejszościami ( ateiści) czy ludźmi o niepełnej symetrii twarzy !Bez ironii , ja też tak mam .
OdpowiedzUsuńNo cóż , ja też , ale nic to nie da( tzn. nie wyrowna sie ich szans ) , bo do piękna się lgnie , natomiast asymetria nie pociąga . Czy jest to konsekwencją symetrycznych rownań opisujących świat ? ?
Widzę piękno w tych równaniach i piękno symetrii w przyrodzie , ale na Boga , w życiu nie oskarżam o to Absolutu i mam nadzieję , że wszyscy nieidealni ( w tym ja :) też tego nie robią . Kombinacja genów .. i tyle.
Czy jeżeli najpierw nie pomyślałam o mieszkańcach planety X o długich uszach , pięknej czuprynie i niebieskich dłoniach lub mszakach na planecie Y , pisząc o n-kopiach , to jestem egoistką ??? :))
Nie bardzo rozumiem Ciebie teraz Olu. W świecie z bogiem, jest on odpowiedzialny za geny. Gdyby bóg chciał, aby świat był bez przemocy i asymetrii, to przecież byłby, nieprawdaż? Geny są w tym wymiarze jedynie boskimi narzędziami.
OdpowiedzUsuńBo to nie jest proste , powiem Ci , że mój największy problem z ideą Dobrego Boga to CIERPIENIE .
OdpowiedzUsuńCzemu , prawda ?
Rownoważy to cierpienie - DOBRO tego świata i wolny wybór - nie narzucanie nam anielskości .
Może życie tutaj ...jest dla naszych niematerialnych odpowiedników gdzieś tam -- konieczną próbą ?
Nie tylko Ty masz z tym problem. Odwieczny kłopot teodycei. Pod innym tematem zarzuciłaś mi, że wskazuję na negatywy. Bóg osobiście pomaga przeprosić samego siebie za to, że poprowadził fabułę tak, aby miała ona taki a nie inny koniec, zwieńczony wypędzeniem z raju. Dodam jeszcze, że nadal w związku z tym nie wiadomo, czemu skoro zgrzeszyła Ewa, zwierzęta też są śmiertelne. I nadal nie wiem czemu znowu pod tematem naukowym rozmawiamy o teologii :)
OdpowiedzUsuńDlaczego rozmawiamy ? Widać mamy problem lub lubimy ten wątek naszego życia . :)
OdpowiedzUsuńMylisz , Myszko , myślę że zapoczątkował narrację , której kontynuacja należy do bohaterów , nie autora .
W buddyzmie człowiek w wędrowce reinkarnacji wciela się w zwierzęta , więc są na równi .
Zważ , że część wierzeń zaliczamy do mitologii religii, od JPII ewolucja jest postrzegana jako fakt naukowy w chrześcijaństwie , a raj i pierwsi rodzice jako przypowieść o przestrzeganiu prawa , ktore jest podstawową cywilizacji .
W katolicyzmie , Bóg jest wszechwiedzący ,wie co wybierzemy , ale nie chce mieć na to wpływu , darowuje indywidualność, co wiąże się z godnością . Odpowiadamy za swoje postępowanie , nie zostalismy zaprojektowani .
Konczymy ... czy kontynuujemy ? :)
Piszemy o tym samym pod każdym tematem. Jestem pewna, że używając "sceptycznego kapownika" (po prawej) gdzieś znajdziesz moje przemyślenia na ten temat. To the point: w chrześcijaństwie nie ma wolności.
OdpowiedzUsuń