Sendai - wielkie trzęsienie ziemi u wybrzeży Japonii

W piątek o 14.45 czasu lokalnego (6.45 w Polsce) trzęsienie 8.9 w skali Richtera uderzyło we wschodnie wybrzeże Japonii. Kraj ten leży na pacyficznym pierścieniu ognia, więc przemieszczenia skorupy ziemskiej i związane z tym tsunami nie są tam nadzwyczajnym zjawiskiem. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest to jedno z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejsze, trzęsienie ziemi w historii kraju. W XX wieku miały  w Japonii miejsce dwa inne tragiczne trzęsienia: w Tokio w 1923 pogłębione 11-metrową falą tsunami - 8.3 w skali Richtera i 140 tys. ofiar oraz w Kobe w 1995 - 7.3 w skali Richtera i 6 434 ofiar). Duża liczba ofiar związana jest z wielkim zagęszczeniem populacji w tym regionie globu.

region 11.03

animacja rozchodzenia się tsunami wg NOAA

Przypadki te już rozgrzały amatorów głupoty i echa czegoś tam do czerwoności. Blogerzy katastrof-i-świebodzina dopytują się ile jest ofiar oraz czy jeśli ktoś jedzie jutro z Milwaukee do Mississaugi to dosięgnie go tsunami (boże chroń Amerykę) i czy mąż/żona/bratanek idiota powinien raczej zostać w swoim kartonowym domu lub też wykupić w polonijnym sklepie cukier i kiszone ogórki. Rozwój cywilizacji nie jest tożsamy z osobistym rozwojem jednostki, która rodzi się przecie głupia i tylko przez własną, zaangażowaną edukację do czegoś dochodzi.

Komentarze

  1. Mnie trafia szlag, jak czytam o "karze boskiej".

    OdpowiedzUsuń
  2. Niemniej jednak, jeśli zakłada się istnienie miłującego boga, który wtrąca się do wszelkich zjawisk na tym świecie, taka retoryka nie tylko jest nie do uniknięcia, ale nawet ma swoją "logikę". No bo przecież niemożliwe, żeby, skoro wszechwiedzący istnieje, o tym trzęsieniu nic nie wiedział :).

    Współczuję rodzinom ofiar.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to ciągłe gadanie o karze boskiej jest strasznie irytujące...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwój cywilizacji jest w dużym stopniu tożsamy z rozwojem jednostki .To widać w Twojej refleksji o tragedii w Japonii.
    Sucho , naukowo o wydarzeniu ... i przyczynek krytyczny o naiwnych .

    OdpowiedzUsuń
  5. Sucho, naukowo powiadasz? Czy nie dość inni się wzruszają? Dziennikarze, którzy pozują na tle tragedii i pokazują płaczących ludzi, ale sami nie zapomnieli się przed wejściem na wizję bardzo dokładnie uczesać i napomadować? Naprawdę nie nakarmiło to Twojego ego na tyle, że i ja muszę się dołączyć do tłumu "ekspertów"?

    Mierzi mnie ta fotogeniczność tragedii z perspektywy wygodnego fotela i nie bez cienia dumy z Japończyków oglądałam pierwsze relacje, gdy zachodnie (a więc i nasze) łajzy epatowały cierpieniem innych, natomiast Ci, których to cierpienie zupełnie realnie dotknęło starali się zachować prywatność i godność.

    Obserwuję kolej wypadków. O podziwie dla Japonii i ew. wnioskach z tego, co się wydarzyło będzie mój kolejny temat. Powstrzymuję go teraz, bo za duże jest zapotrzebowanie na bełkot w tym temacie i mój ulubiony Zenobiusz doskonale się spełnia w roli megafonu. Nie dołączę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba robi się tam coraz goręcej, nie wiadomo jak się zachowają reaktory (chodzi o niekontrolowaną reakcję), a światowa ekonomia zwariuje, zwariują też populistyczni politycy, Merkel już zwietrzyła pismo nosem i udaje, że zamieni atom na źródła odnawialne (chciałbym zobaczyć jej wyliczenia, jak chce zastąpić 17 elektrowni jądrowych, chyba siłą woli). Dziś mnie ten babsztyl rozwalił swoją wypowiedzią.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak to w tej chwili wygląda, dlatego wstrzymuję się od komentowania. Populiści są niejako zmuszeni, aby teraz coś mundrego powiedzieć. Zamiana atomu na źródła odnawialne to rzecz niegłupia, ale niewykonalna jako plan na najbliższe, powiedzmy, 15 lat.

    OdpowiedzUsuń
  8. No ... drugi akapit , to satysfakcjonuje .
    Też tak samo , od piątku , na to patrzę .
    Warto czasami prowokować .

    OdpowiedzUsuń
  9. Prowokować? Olu, przyznaj po prostu, że lubisz typowo polskie, głodne kawałki o cudzych nieszczęściach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty