Grzelakowie contra "wszystko jest git"

Trybunał w Strasburgu orzekł dzisiaj w sprawie braku etyki w polskich szkołach. Okazało się, że narusza to Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, co było do przewidzenia. Gdy państwo Grzelakowie składali w 2002 roku pozew w tej sprawie, mówili to, co wszyscy wiedzieli. Religia została wprowadzona do szkół na zasadzie "bo możemy to zrobić". Oczywiście, aby podtrzymać fikcję braku przymusu wprowadzono zasadę, że można uczyć się zamiennie etyki, przy wystarczającej liczbie osób zainteresowanych (teraz jest to 7 osób, choć np. zajęcia z języków dla uczniów mniejszości narodowych nie mają takiego obostrzenia). Przyklepano to, choć nie wprowadzono do SP i gimnazjum żadnego sensownego podręcznika. Podręcznik do etyki pojawił się dla liceów, do których chodzić nie ma obowiązku, natomiast  obowiązkowe etapy szkolnictwa, których nie da się bez wodogłowia i zespołu Downa ominąć pozostały bez materiałów. Z góry wiedziano jaka będzie sytuacja, choć przypuszczam, że Ministerstwo liczyło na dłuższą egzystencję tego ustawowego bubla. Co jeszcze wszyscy wiedzą? Zajęcia z religii miały być na pierwszych lub ostatnich lekcjach. Oczywiście nie są, dzięki czemu dzieci innowierców i ateistów niejednokrotnie plączą się w tym czasie po szkole. W ogóle cała sprawa została załatwiona w białych rękawiczkach. Religia jest przedmiotem nieobowiązkowym. Gdyby była obowiązkowa w sensie "1 sztuka musi być na świadectwie" szkoła musiałaby spod ziemi choćby wydobyć nauczyciela etyki. Ale religia liczy się do średniej, a obowiązkowa nie jest. Wasze dziecko może mieć na świadectwie przy "religii/etyce" grubą krechę. Żeby wszyscy wiedzieli, że nie chodziło na religię, więc pewnie jest z jakiejś niekatolickiej patologii (bo przecież wiadomo, że nie zrezygnowało z etyki, której w szkole nie ma). Dodatkowo jeśli na religię wasze dziecko jednak pójdzie, z łatwością będzie mogło podreperować sobie średnią, którą zawaliło matematyką. Ale cały czas pamiętajcie: przymusu chodzenia na religię nie ma! Jest tylko socjotechnika: dwie godziny tygodniowo łażenia po szkole, krecha na świadectwie i niższa średnia roczna. 
     Strona kościelna zareagowała na ten wyrok bardzo łaskawie:  oni od początku chcieli w szkole etyki. No cóż. Jeśli pojawi się więcej tego typu pozwów, które mogą mieć nawet konsekwencje finansowe, Ministerstwo niech radzi sobie samo. A wydawało się, że wszyscy jedzą sobie z dzióbków. Bardzo interesuje mnie taka postawa w kontekście przypadków ściągania krzyży w szkołach. Mam nadzieję, że gdy już do tego dojdzie hierarchia Krk zaprezentuje podobną powściągliwość sądów i autonomię.

Komentarze

  1. Myszko, wczoraj ktoś podsunął świetny pomysł u mnie w komentarzach. Religia do salek przykościelnych, a tym samym nie ma potrzeby tworzenia przedmiotu etyka.(oszczędność). Ja wolałbym religioznawstwo.To daje pogląd na różne religie, naucza myślenia i przyczynia się do wyboru drogi światopoglądowej przez samego ucznia.Ale to marzenia...Miłego

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Myszko:)) Zgadzam się z tym wyrokiem bo odnoszę wrażenie,że ta religia właśnie została wprowadzona bez zgody i prośby rodziców i samych zainteresowanych. Nie wydaje mi się ,by religia musiała być nauczana w szkole...dawniej było dobrze. Kto chciał ten chodził do kościoła i uczestniczył w zajęciach , kto nie wolna wola. Dzisiaj sprowadzono to do przymusu. A co z tymi dziećmi, które nie wyznają tej wiary??...nikt o tym nie pomyślał a szkoda. Co do krzyży w szkołach i miejscach użyteczności publicznej to też jestem na nie. W naszym kraju żyją nie tylko katolicy ...albo wieszamy wszystkie symbole religijne albo żadnych. Pozdrawiam:))
    blog okiem 30-tki
    Hope

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie religia w salkach przykościelnych bardzo się podobała. Przyjemnie było spędzić ten czas biegając wokół kościoła :)).

    W zasadzie religia/religioznawstwo może być, ale powinno być równe traktowanie etyki. Religia nieobowiązkowa to wytrych. Powinna być obowiązkowo albo religia albo etyka, przy czym etyk powinien się znaleźć nawet wtedy, gdy tylko jeden uczeń chce się tego uczyć. Nie jest to stosowane przy innych przedmiotach szkolnych, ale to kwestia wyjątkowa i skoro Ministerstwo zdecydowało się 20 lat temu, żeby ruszyć tego parcha, to niech teraz zje żabę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj mM. m-madra,M-Mysz,moja wnuczka z kolezanka spędzaly ten czas w bibliotece, na korytarzu, w szatni, róznie.Etyki nie było. Wytlumaczyla mi, ze jednak ta średnia (a ma wysoka 5,54) liczona jest z przedmiotów w jakich bierze udział.Niemniej te dwie godz. zmarnowane. Uwielbia czytać, ale w tych warunkach korytarzowych nie zawsze możliwe.Tak czy inaczej nauka religi w szkole i stawianie ocen za wiarę to jakieś nieporozumienie i łamanie Konstytucji. Serdecznie pozdrawiam. anafiga

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacku, a kto by wtedy ponosił koszty utrzymania katechetów???Póki co my płacimy za pracę 21 tys. katechetów.Kościól na to nie pójdzie dobrowolnie. NIE WIERZE!! Chyba, ze Naród zdecyduje inaczej w co też NIE WIERZE, Ja taki NIEDOWIAREK!!
    anafiga

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, anafigo, jesteś bardziej niewierząca niż ja ;))

    Oczywiście średnia jest z tych przedmiotów w których bierze się udział. Jeśli ktoś dostanie z matmy 2 i 6 z religii, to nietrudno zgadnąć, że jego średnia to 4. Taka rzeczywistość, przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Religia powinna zniknąć ze szkół publicznych. Podobnie jak obowiązkowe i rządowe szkoły promujące ideologię aktualnie rządzących elit politycznych (vide: dyskusja o lekturach szkolnych).

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że religia w szkole szkodzi religijności jako takiej. Ale ponieważ ja na tym swojego prywatnego biznesu nie opieram, nie martwi mnie to. Chodzi mi raczej uczciwe traktowanie: są katolicy - jest ich religia, są w szkole ateiści - jest etyka z nauczycielem odpowiednio wykształconym i dobrym podręcznikiem, jest hinduista - ma prawo dać świadectwo od swojego guru. I tyle. Wszystkie oceny na równych prawach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty