Bliskość kolosa
Tej nocy najjaśniejszym po Księżycu obiektem na niebie będzie Jowisz, właściciel Wielkiej Czerwonej Plamy. Będzie nas od niego dzieliła odległość tylko 558,8 mln km. Ta rekordowa bliskość, która zdarza się nieczęsto (ostatnio w 1963 roku), spowoduje, że Jowisz przyćmi wszystkie gwiazdy, w tym najmocniej świecącego na firmamencie Syriusza.
Los go nie oszczędzał. W 1994 na jego powierzchni swój kosmiczny żywot skończyła odkryta zaledwie rok wcześniej kometa Shoemaker-Levy 9. Coś dużego kilkakrotnie rozplasnęło się o Jowisza również w 2009 i 2010 roku, za pierwszym razem pozostawiając na powierzchni plamę wielkości naszego swojskiego Pacyfiku. Giganty, jak widać, nie mają lekko. Jego masa to 318 mas Ziemi, a oprócz nadwagi męczą go wiatry dochodzące do 600 km/h i pstrzy go jakaś wysypka, z której jeden wielki pryszcz został dostrzeżony przez brytyjskiego fizyka, Roberta Hooke'a, już w 1664 roku. Grubas ten wiruje szybko jak bąk - obrót wokół własnej osi zabiera mu niecałe 10 ziemskich godzin. Nie posiada też czegoś, co uczciwie można byłoby nazwać stałym gruntem, jest bowiem planetą gazową.
Znany już starożytnym, wg jednej z hipotez zapisał się w naszej pamięci kulturowej jako Gwiazda Betlejemska (razem z Saturnem i Wenus - zakładając oczywiście, że wyżej wspomniana GW nie jest wymysłem Mateusza, bo nie pojawia się w żadnej innej Ewangelii, natomiast "gwiazdy" lubiły świecić w legendach o narodzinach ważnych ludzi, takich jak Cezar, Pitagoras czy Kryszna). W każdym razie w roku 3 i 2 p.n.e. miała miejsce seria koniunkcji planetarnych, która mocno popiera taką teorię. Gwiazda Betlejemska, czy nie - wielki grubas nadchodzi.
By od razu wytłumaczyć, dlaczego dziś napisałam o planecie, zamiast przynudzać wątkami z fascynującego życia politycznego naszego kraju, przytoczę cytat z Carla Sagana:
Nasza planeta jest jedynie samotnym światełkiem w wielkiej, kosmicznej czerni. Nie ma tu nikogo, kto mógłby nam pomóc, kto uratowałby nas przed samozniszczeniem. Czy wam się to podoba, czy nie, musimy sami stanowić o własnym losie. Ktoś powiedział, że astronomia uczy pokory. Nie ma chyba lepszego sposobu, by uświadomić sobie, jak bardzo jesteśmy nieważni, niż spojrzenie na to odległe zdjęcie naszego małego świata. Pokazuje, jak istotne jest, byśmy szanowali siebie nawzajem i szanowali samą Ziemię - jedyny dom, jaki mamy.Małą, błękitną kropkę.
Gdybyśmy mogli rozpoczynać każdy dzień swojego życia od tego cytatu, ile bólu płynącego z głupoty moglibyśmy sobie zaoszczędzić.
Chylę czoła, rzadko kiedy spotyka się kobiety o tak "niekobiecych" pasjach, a ja, niby facet, a czytam z rozdziawioną gębą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze primo, witam
OdpowiedzUsuńPo drugie primo, dziekuje za informacje. W sobote wieczor widzialem piekne zjawisko swiecace na niebie i zastanawialem sie co tez to moze byc. Juz wiem co.
Po trzecie primo, lurker klania sie i znika w cieniu (moze byc i Jowiszowym)
@Wolandzie, niedługo zacznę mędzić o polityce, a jednak przecież nasz gatunek został wyróżniony bardzo wielkim darem dość trafnego poznawania świata. Ma to poznanie wiele wad, ale nie aż tyle, by dało się usprawiedliwić każde bicie pokłonów, bicie piany i pseudonaukowe dywagacje, jakie czasem napotykam w sieci. Po prostu staram się ratować godność naszego gatunku ;))
OdpowiedzUsuńWitaj, @Padre :)
Jak zawsze - świetnie powiedziane!
OdpowiedzUsuń:-)
Sens słów Sagana udało mi się samej odkryć już jakiś czas temu, a kontrolne spojrzenie w kilka gwiazd na niebie przywraca mnie do porządku.
Mała, błękitna kropka? Kiedy 20 stycznia zobaczyłam ten filmik, to... Polecam go gorąco, jest fe- no- me- nal- ny:
http://antwrp.gsfc.nasa.gov/apod/ap100120.html
Pozdrawiam jak zawsze,
u.
Ba! Witaj u.. I dziękuję za świetny link. Jakoś wykorzystam go na tej stronie :).
OdpowiedzUsuń:) :) i to smutne zdroworozsądkowe wynurzenie sam Carl przetapiał na nadzieję spotkania w programie SETI i wspaniałej książce "Kontakt " . Jej ekranizacja była marniutka , ale i tak wciągała .
OdpowiedzUsuńMasz następców- Onet za PAP zamieścił taką oto informację: Polscy uczniowie zwyciężyli w Międzynarodowej Olimpiadzie Astronomii i Astrofizyki w Pekini, zdobyli tam jeden złoty i dwa srebrne medale - poinformował dr Waldemar Ogłoza z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, który opiekuje się polską reprezentacją.
OdpowiedzUsuńMiędzynarodowa Olimpiada z Astronomii i Astrofizyki, którą zorganizowano po raz czwarty, odbyła się w dniach 12-21 września.
Zawody były przeznaczone dla najlepszych uczniów szkół średnich, wyłonionych na drodze eliminacji krajowej. W tym roku uczestnicy zmierzyli się z 17 zadaniami teoretycznymi oraz dwoma zadaniami praktycznymi, polegającymi na wykonaniu obserwacji astronomicznych, a także dwoma zadaniami związanymi z ich analizą.
W zawodach olimpiady uczestniczyło kilkadziesiąt zespołów z całego świata.
Złoty medal olimpiady zdobył Przemysław Mróz z VII LO im. Juliusza Słowackiego w Warszawie, który dodatkowo zdobył również nagrody za najlepszy sumaryczny wynik we wszystkich konkurencjach oraz za najlepszy wynik w części praktycznej.
Srebrne medale zdobyli: Damian Puchalski z Liceum Akademickiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Maksymilian Sokołowski z I LO im. Mikołaja Kopernika w Krośnie, a wyróżnienie Jakub Bartas z I LO im. Bolesława Chrobrego w Pszczynie.
Zawody następnej Międzynarodowej Olimpiady Astronomii i Astrofizyki odbędą się w 2011 r. w Gdańsku. Wydarzenie to uświetni obchody 400. rocznicy urodzin gdańskiego astronoma - Jana Heweliusza. Olimpiada jest jednym z programów edukacyjnych Międzynarodowej Unii Astronomicznej, który ma na celu wyłanianie najzdolniejszych młodych ludzi zainteresowanych naukami ścisłymi i techniką.
A więc jest nadzieja ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się cytat o naszej Niebieskiej kropce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń