Pomniejsze bóstwa

Dzisiaj w Świebodzinie oficjalnie zostanie odsłonięty monument Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Obiekt ma 33 m wysokości (bo 33 lat życia Jezusa) + 3 m (lata nauczania) na pozłacaną koronę. Figura stoi na kopcu o wysokości 16,5 m, a więc razem to 52,5 m. Rozpiętość ramion figury - 25 m, ciężar - ok. 440 ton.
[...]
- A wiesz, to zabawne - stwierdził Om. - Zwycięzcy nigdy nie opowiadają o świetnym zwycięstwie. Dlatego że oni właśnie widzą, jak potem wygląda pole bitwy. Tylko przegrani odnoszą świetne zwycięstwa.
Brutha nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Nie brzmi to jak mowa Boga - zauważył.
- To przez ten żółwi mózg.
- Co takiego?
- Czy ty niczego nie rozumiesz? Ciała to nie tylko poręczne pojemniki, w których można przechować umysł. Forma wpływa na sposób myślenia. To przez tę całą morfologię.
- Co takiego?
Om westchnął.
- Jeśli się nie koncentruję, zaczynam myśleć jak żółw
- Co? To znaczy powoli?
- Nie. Żółwie to cynicy. Zawsze oczekują najgorszego.
- Dlaczego?    
- Nie wiem. Pewnie dlatego że często im się przytrafia.
Brutha rozglądał się z ciekawością. Gwardziści w hełmach z pióropuszami, które wyglądały jak końskie ogony, maszerowali po obu stronach kolumny. Kilku obywateli Efebu obserwowało ich leniwie z poboczy. Wydawali się zaskakująco podobni do ludzi, a wcale nie do dwunogich demonów.
- To ludzie - zauważył.
- Celujący z antropologii porównawczej.
- Brat Nhumrod mówił, że jedzą ludzkie mięso - przypomniał Brutha. - Na pewno by nie kłamał.
Mały chłopczyk patrzył z zaciekawieniem na Bruthę, pracowicie dłubiąc w nosie. Jeśli był to demon w ludzkiej postaci, był także znakomitym aktorem.
Wzdłuż drogi stały białe kamienne posągi. Brutha nigdy jeszcze nie widział posągów - z wyjątkiem posągów SeptArchów, oczywiście, ale to nie to samo.    
- Kim oni są?
- Zaraz... Ten gruby w todze to Tuvelpit, bóg wina. W Tsorcie nazywają go Smimto. A ta baba z fryzurą to Astoria, bogini miłości. Ma całkiem pusto w głowie. Ten paskudny to Offler, bóg krokodyl. Nie należy do miejscowej ekipy. Pochodzi z Klatchu, ale Efebianie usłyszeli o nim i uznali, że to niezły pomysł. Zwróć uwagę na jego zęby. Solidne zęby. Dobre zęby. Potem masz tę z wężowym uczesaniem...
- Mówisz, jakby byli prawdziwi - zwrócił uwagę Brutha.
- Bo są.
- Nie ma innego boga prócz ciebie. Powiedziałeś to Ossory'emu.
- Jak by tu... No wiesz. Trochę przesadzałem. Ale oni wcale nie są tacy porządni. Jest taki, na przykład, który prawie cały czas siedzi i gra na flecie albo goni za pasterkami. Nie nazwałbym tego boskim zachowaniem. Według ciebie to boskie? Ja tak nie uważam.
Droga wita się powoli zboczem kamienistego wzniesienia. Większą część miasta zbudowano na skale albo wyryto w niej, tak że taras jednego domu stanowi dach sąsiedniego. Ulice byty właściwie ciągiem niskich stopni, łatwo dostępnych dla ludzi czy ostów, ale zabójczych dla powozów. Efeb był miastem pieszych.
Mieszkańcy obserwowali przybyszów w milczeniu. Podobnie zachowywały się posągi bogów. Efebianie mieli bogów w taki sam sposób, w jaki inne miasta miały szczury.
Brutha spostrzegł wyraz twarzy Vorbisa. Ekskwizytor wpatrywał się nieruchomo przed siebie. Brutha zastanawiał się, co właściwie widzi.
Wszystko było takie niezwykłe!
I diabelskie, ma się rozumieć. Co prawda bogowie na postumentach nie przypominali demonów, ale słyszał w myślach głos brata Nhumroda, podkreślający, że to właśnie czyni ich tym bardziej demonicznymi. Grzech skradał się do człowieka niczym wilk w owczej skórze.
Jedna z bogiń miała chyba bardzo poważne problemy z suknią. Gdyby brat Nhumrod tu był, musiałby zaraz odbiec i solidnie poleżeć na posadzce.
- To Petulia, bogini negocjowalnego afektu - wyjaśnił Om. Czczą ją królowe nocy i każdej innej pory także, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.
Brutha rozdziawił usta ze zdumienia.
- Mają boginię umalowanych jezebel?
- Dlaczego nie? To bardzo religijne osoby, jak rozumiem. Są przyzwyczajone do... Tyle czasu spędzają patrząc na... Posłuchaj, wiara jest tam, gdzie ją znajdziesz. Specjalizacja. To najbezpieczniejsze, rozumiesz. Niskie ryzyko, pewny przychód. Gdzieś istnieje nawet bóg sałaty. Wiesz, to nie jest tak, że ktoś chciałby koniecznie zostać bogiem sałaty. Po prostu znajdujesz społeczność hodującą sałatę i się jej trzymasz. Bogowie gromu przychodzą i odchodzą, ale to do ciebie ludzie zwracają się za każdym razem, kiedy nastąpi ostry atak muszek sałatowych. Trzeba to, no... przyznać Petulii: zauważyła lukę na rynku, więc ją zajęła.
- Naprawdę istnieje bóg sałaty?
- Dlaczego nie? Jeśli dostatecznie wielu uwierzy, możesz być bogiem czegokolwiek.
Om urwał i niespokojnie czekał, czy Brutha coś zauważy. Ale chłopiec miał myśli zaprzątnięte czym innym...
    [...]
Pomijając inne sprawy, to piękna, wyborcza niedziela. Miłego czytania, picia herbaty, odpoczynku, podróży. Uważnie planujecie swoje kariery. Może i dla Was znajdzie się jakaś specjalizacja.

Komentarze

  1. Na blogu Elizy rozważałem przekształcenie pól dookoła Świebodzina w całą galerię postaci biblijnych z Onanem podczas odkrycia słynnego "grzechu" i kobietą oddającą słynny wdowi grosz na czele, ale zainspirowany Twoim tekstem, stwierdziłem że pola świebodzińskie winny mieć charakter ekumeniczny. Bóg sałaty wręczałby jej dorodną główkę Chrystusowi, obok bóg płodności Priap (Priapus) prezentowałby swe nadnaturalnej wielkości genitalia w stanie wzwodu żonie Lota, zamienionej w słup soli, Izyda wykonywałaby taniec brzucha przed Mahometem i Buddą, a Bolek i Lolek bajerowaliby Tolę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego, co pamiętam to Jezus mówił o potrzebie budowy świątyni nie z kamienia i cegieł oraz ozdób wszelakich, ale z dobrych uczynków w sercu.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Wolandzie, dalszy ciąg parku tematycznego dla gigantów jest chyba przewidziany. Słyszałam o różańcu ponadnaturalnej wielkości, więc jesteśmy na dobrym tropie :)

    @caddicusie, zlituj się! A jakie to ma znaczenie, co mówił Jezus? Proboszcz parafii jest stary i pewnie nie ma dzieci ... normalna ludzka potrzeba zostawienie czegoś po sobie ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty