EuroPride w Warszawie: subtelna różnica kierunków

Sobota różności. W Gdańsku chowają prałata Jankowskiego, w Międzyzdrojach tzw. gwiazdy spędzają wakacje w blasku fleszy, pod Grunwaldem po raz sześćsetny Lachowie wygrywają z von Jungingenem ...

... a w stolycy EuroPride. Pierwszy raz w Polsce i Europie Wschodniej. Oczywiście jest już histeria środowisk prawicowo-konserwatywnych. Że niby propagują, maszerują i są szczęśliwi. Nie będę się tu zagłębiała w motywy i dowodziła wyższości mądrości nad głupotą. Chciałam zwrócić uwagę jednak na podstawową różnicę pomiędzy takimi manifestacjami jak manifestacje gejowskie czy feministyczne a manifestacjami "obrony życia" czy kontrmanifestacjami narodowców.
     1) Geje i lesbijki domagają się praw dla siebie. Mówią: jesteśmy dumni z tego jacy jesteśmy i chcemy tego i owego. Narodowcy w skórach, którzy lubią przychodzić na kontrmanifestacje mówią: jesteście źli, macie się zmienić, nie wychodzić na ulicę, nie poskazywać, że istniejecie. 2) Feministki mówią: chcemy wprowadzenie prawa do wyboru dla naszych brzuchów, chcemy zmiany przepisów zrównujących nasze prawa. Co mówią manifestujący po stronie "obrońców życia"? Wierzymy w to i tamto, więc domagamy się, aby prawo było takie, żeby nikt inny nie mógł przekraczać zasad naszej wiary. Wszyscy mają mieć takie poglądy jak my, a jeśli ich nie mają należy im prawnie uniemożliwić działanie. 
      Jest różnica pomiędzy domaganiem się praw dla siebie, a domaganiem się, aby inni nie mieli praw. Jest to różnica esencjonalna. Kontrmanifestanci dzisiejszego marszu nie poprzestają na cieszeniu się tym, że nie są gejami (co samo w sobie jest w zasadzie neutralne - też nie chciałabym być lesbijką; poglądy na temat homoseksualizmu zagaiłam już tutaj). Oni muszą dowodzić, że coś jest złe, zgniłe, fałszywe i że należy to unicestwić. Jakby się bali, że homoseksualizm może ich zarazić. Jakby się bali, że mają w sobie jego pierwiastki i całe ich życie polega na walce, aby to nie wylazło na wierzch i się nie urzeczywistniło. Science-fiction. Robaki w Kosmosie.

/źródło zdj. tutaj/

Komentarze

  1. W demokracji każdy ma prawo do demonstrowania poglądów nie zagrażających życiu , zdrowiu i godności innych współobywateli .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Dopóki nie będą rzucać kamieniami, będzie ok. Ale pamiętam jakie chwasty przyszły na kontrmanifestację we Wrocławiu i trochę mnie to martwi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam demonstracje przed i po stanie wojennym , wtedy dopiero było ryzyko .
    No to do napisania . Koniecznie tematy ,w których się nie zgadzamy ! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie to ujęłaś. Podoba mi się to zestawienie.Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myszko,
    1. Skąd wiesz, że postawy ludzkie należy oceniać w kategoriach niematerialnych, obiektywnych praw moralnych?
    2. Skąd wiesz, że takie prawa istnieją?

    Na Twoich założeniach światopoglądowych coś PO PROSTU JEST: homoseksualizm, młodzież wszechpolska, obozy zagłady, oddanie życia za kogoś itp.

    Ale OCENIAĆ te rzeczy w kategoriach złe/dobre na Twoich założeniach jest kompletną niespójnością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam Cię Pawełku, ale etyka/moralność jako efekt umowy społecznej to już stara filozofia. Zdążono już przeciwko niej wytoczyć działa, oraz zdążono tej filozofii bronić. Wszystkie te dyskusje już się odbyły. Nie miej do mnie pretensji, że świat po prostu jest.

    Zarzucasz mi niespokojność?
    "Po zjedzeniu przez Adama i Ewę kawałka jabłka, Bóg popadł w gniew tak wielki, że ich i ich potomków skazał na cierpienie; potem zaś, gdy ci potomkowie zabili Jego własnego syna, tak się z tego powodu ucieszył, że wszystkim przebaczył”.
    Duuuhh...

    OdpowiedzUsuń
  7. Problem w tym, że środowiska homo-aktywistów kompletnie nie radzą sobie ze świadomością istnienia osób, które mają odmienne zdanie na ten temat od nich. Nie dlatego, że nie znają znaczenia słowa "tolerancja", ale dlatego, że nie o tolerancję i wolność przekonań walczą.

    Oczywiście problem dotyczy również tych, którzy na dźwięk słowa "gej" reagują agresją i szykanami.

    O tym samym piszę tutaj: http://pbartosik.blogspot.com/2010/07/nam-nie-chodzi-o-rowne-prawa-czyli-o.html

    Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego adresu jako spamu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Paweł, powtórzyłeś swój post nieadekwatnie, bo już na niego odpowiedziałam u Ciebie.
    Dla mnie to kwestia interesowania się swoimi sprawami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cytat z portalu Gazeta.pl:

    Dyrektor festiwalu Europride 2010 Tomasz Bączkowski zaznaczył, że organizatorzy sobotniej parady nie otrzymali żadnego wsparcia ze strony polskiego rządu, instytucji czy władz Warszawy. "Sytuacja w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej jest jeszcze gorsza. Wygląda w ten sposób, że władze trochę ignorują problematykę LGBT" - powiedział Bączkowski.

    Jak zauważył Andrzej Orkowski, zapewne kiedyś dojdzie do tego, że dyskryminacją będzie nazywany brak bezpośredniej transmisji parady przez telewizję publiczną. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pawle, a czemu gdy przechodzi jakaś parada mszalna, to zazwyczaj transmisja publiczna jest?

    Ja rozumiem, że dla kogoś ważna jest msza. I gites bardzo. A dla kogoś ważna była parada. I jeden i drugi jest obywatelem tego kraju i ma prawo zobaczyć siebie w tv, tak jak mogła zobaczyć siebie w tv paniusia w kapeluszu pod krzyżem przy Pałacu Prezydenckim. W końcu teoretycznie i jedna i druga opcja płaci abonament, czyż nie?

    Ja nawet sobie nieraz chętnie oglądam różne "Między ziemią a niebem" w celach rozrywkowych, a z drugiej strony, jeśli Ci się to nie podoba, to tak jak ja to często robię, gasimy telewizorek i idziemy na spacer. Jest wiele mniejszości, które w ten sposób zachowują zdrowie. To nic strasznego ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Myszko, dla mnie takim, może i naiwnym ale rozsądnym kryterium, wg którego odróżniłbym mszę od parady gejowskiej jest to gdzie nie obawiałbym się zabrać swojego dziecka. Gdyby zapytało na mszy o coś co się na niej dzieje to myślę, że bez zażenowania można by takiemu maluchowi wytłumaczyć w czym rzecz. Mnie tłumaczono i nie ucierpiałem na tym. Natomiast jakoś kiepsko się widzę w roli komentatora zachowań do jakich dochodzi na takich paradach. Podejrzewam też, że dziecko z takich widoków również nie odniosłoby żadnej korzyści dla swojego rozwoju. Jak dla mnie takie parady nie niosą ze sobą niczego pozytywnego prócz testu na ile społeczeństwo jest już przyzwyczajone do dewiacyjnych zachowań. Na razie kompletnie nie zdajemy tego testu ale nie powiedziałbym, że to źle.

    OdpowiedzUsuń
  12. Twin, ja nie wiem czy po aferach jakie wyszły na jaw w Irlandii i USA msza to jest faktycznie na 100% miejsce, gdzie można dziecko zabrać naprawdę spokojnie. Z tego co wiem, na paradach gejowskich nie było do tej pory tego typu przypadków. Ogólnie uważam, że parady to niekoniecznie miejsce dla dzieci. Ale to samo wydaje mi się przy okazji hipermarketów i McDonaldsów - a nie wiem, czy tutaj miałabym poparcie jakiegoś rodzica :)

    Jeśli chodzi o samo dziecko, nie możesz być pewien, czy przy najszczerszych chęciach i właściwych wzorcach, Twoje dziecko będzie hetero. I miarą człowieczeństwa będzie, czy to co trzyma pani na tym zdjęciu to będzie też Twój napis.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Myszko chyba niesłusznie wrzucasz wszystko do jednego worka.
    Owszem, w Kościołach zdarzają się miejsca gdzie dzieci też nie są bezpieczne ale to jest margines a nie ogół. W przypadku parady jest dokładnie odwrotnie. Miejsce gdzie z lubością obnażają swoje seksualne preferencje jacyś niezupełnie zdrowi ludzie na pewno nie jest miejscem dla dziecka. Co do McDonaldsów, jedyne co ZAWSZE grozi tam dziecku to nadmiar kalorii. Jest to niezdrowe ale do zgorszenia dziecka nie prowadzi. Wszystkie inne zagrożenia występują tam w takim samym stopniu jak wszędzie.
    Co do dzieci, to przy właściwych wzorcach i dobrych chęciach wprowadzanych w życie mam "przekonanie graniczące z pewnością", że dziecko wyrośnie na normalną osobę akceptującą to kim jest, bez względu na to czy będzie mężczyzną czy kobietą. Faktem jest jednak, że takie właśnie przedsięwzięcia jak gejowskie parady skutecznie utrudniają stosowanie właściwych wzorców. Homoseksualizm wchodzi już do szkół gdzie uczy się, że jest to coś naturalnego. Ja jednak skłaniam się bardziej ku opinii pewnego mądrego mechanika, który stwierdził kiedyś, że naturalną rzeczą jest kiedy tłok pracuje w cylindrze a nie w rurze wydechowej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Twin, nie wiem co to jest zgorszenie. Jeśli Twoje dzieci chodzą do szkoły publicznej, to będziesz musiał chyba zrewidować swoje poglądy na ten temat, lub czeka Cię ciężki szok (albo błoga nieświadomość).

    Zarzucasz mi coś, co sam czynisz. Wrzucasz do jednego wora. Na paradach nigdy do tej pory nie było afer pedofilskich. Jeśli masz inne informacje, podziel się ze mną tą wiedzą. I proszę, nie epatuj "przekonaniami wujcia" na temat homoseksualizmu. Twoje "właściwe wzorce" nie mają wpływu na istotne preferencje seksualne Twoich dzieci. Tutaj ma znaczenie biologia. Niestety takie właśnie przekonania powodują, że ojcowie, którym dzieci służą jedynie do "przedłużenia" i potwierdzenia własnej męskości, odrzucają to potomstwo, które nie podporządkowują się ich wizji. Znam przypadki, gdzie dzięki temu systemowi cała gospodarka obróciła się w niwecz, bo ojciec oddał swój majątek nie temu dziecku, które chciało go dostać, ale temu, które było "właściwe" (bo usłużne i "przepisowe") z punktu widzenia ojca. Wiesz co mówi przysłowie: dobrymi chęciami piekło ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm... nie ma ludzi, którzy nie wiedzą co to zgorszenie. Zapytałem dzisiaj kilku osób i wszystkie wiedziały więc trudno mi uwierzyć, że Ty akurat nie wiesz.
    Mam pytanie: co niby wrzucam do jednego wora? Cała moja wypowiedź dotyczyła właśnie wyciągnięcia z jednego worka i oddzielenia tego co zawsze szkodzi od tego co nie szkodzi lub szkodzi czasami.
    Mylisz się co do wzorców, mają one zasadniczy wpływ na dzieci. Dzieci uczą się zachowań od dorosłych. Nie przez przypadek mówi się, że dzieci w 80% procentach są odzwierciedleniem swoich rodziców. Małe jest prawdopodobieństwo, że dziecko z normalnej przeciętnej rodziny będzie miało problem z własną tożsamością i seksualnością. Niestety w czasach bombardowania społeczeństwa zachowaniami homoseksualnymi nie jest to już takie pewne. Wystarczy włączyć telewizor, niemal w co drugim filmie postacią obowiązkową jest osoba o skłonnościach homoseksualnych.

    OdpowiedzUsuń
  16. Twin, więc jak pytałeś, to powiedziano Ci, że co to jest zgorszenie?

    Jeśli chodzi o dzieci z tzw. przeciętnych rodzin - to one właśnie najczęściej mają problem z własną seksualnością. Korytarze seksuologów są nimi wypełnione, choć u cioci na imieninach nikt się tym nie chwali.

    Uważam, że media bombardują seksualnością i nie jest to dobre. Niestety jest też inna strona rzeczywistości: 9-latki nie wiedzą co to jest seks, ale już wyzywają się nawzajem od pedałów :).

    Sfera seksualna powinna być zakryta i wyjątkowa, ale odkrywano ją w przeszłości notorycznie, oceniając cudze obyczaje seksualne. W czasach, gdy homoseksualizm był karany, nikt nie robił tego medialnie: to tzw. "prawi obywatele" wyciągali to na wierzch. Ja wiem, że są ludzie, którzy marzą o powrocie tamtych czasów, ale uważam, że czasy obecne są pod tym kątem sprawiedliwsze :)

    "Nie przez przypadek mówi się, że dzieci w 80% procentach są odzwierciedleniem swoich rodziców." - i to właśnie gnębi prawych tatusiów, bo znaczy, że to przez nich dzieci są homoseksualistami. Ale nie przejmuj się: to bzdura. Powiem Ci, że jeśli tak się stanie, to wcześniej nie będzie w Twojej mocy, aby temu zapobiec.

    OdpowiedzUsuń
  17. "Sfera seksualna powinna być zakryta i wyjątkowa, ale odkrywano ją w przeszłości notorycznie, oceniając cudze obyczaje seksualne."
    Z pierwszą częścią zdania zgadzam się w stu procentach. Co do drugiej, to niestety trzeba powiedzieć, że nie tylko w przeszłości odkrywano notorycznie sferę seksualną. Dzisiaj homoseksualiści robią to samo i żądają akceptacji (bynajmniej nie tolerancji) dla swoich zachowań.

    Prawi ojcowie nie mają dzieci o skłonnościach homoseksualnych. Mają je ci, którzy za prawych się uważają a tak naprawdę nie sprawdzaj się w roli ojców. Chłopiec, który ma dobry przykład w swoim ojcu i ojciec jest dla niego autorytetem nie będzie szukał dla siebie alternatywy, będzie chciał być taki jak ojciec. Nie twierdzę, że nie ma od tego wyjątków ale nie dam sobie też wmawiać jakoby takie wyjątki były powszechne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam na myśli to, że teraz tę sferę (własną) odkrywa ten, kto chce. Inna sprawa, jaki jest tego cel. Dawniej robiła to ta gawiedź, która leżała krzyżem przed ołtarzem - z wypiekami na twarzy ekscytowali się cudzymi "występkami", bo to był jedyny moment, gdy mogli sobie pofolgować sprośnością nie tracąc twarzy "dobrego" obywatela.

    Twin, mylisz się. I właśnie to jest mechanizm, który w wielu rodzinach doprowadza do tragedii. Ojcowie nie są w stanie zaakceptować inności np. swoich synów, bo łączą to z faktem, że zawiedli jako rodzice. Wolą, by dziecko było nieszczęśliwe lub popełniło samobójstwo, niż aby było sobą. Ale takie nastawienie naprawdę da się leczyć. W gruncie rzeczy to taki sam przejaw egocentryzmu, jak przekonanie małych dzieci, że rodzice rozwodzą się z ich powodu. Dorosły, emocjonalnie dojrzały człowiek wie, że nie wszystko może kontrolować i że większość rzeczy, po prostu się dzieje i nie ma sensu wieszać się z tego powodu.

    Co to jest ZGORSZENIE?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli to tylko możliwe (a możliwe jest ZAWSZE), NIE wybieraj komentowania jako: ANONIMOWY, tylko "Nazwa/adres url".

Nawet, gdy nie masz swojej strony/bloga (czyli adresu url), NAZWA WYSTARCZY. I wtedy wiem, że ty to Ty :). And we can talk ...


W przypadku podejrzenia, że uporczywe podpisywanie się jako anonim jest spowodowane tym, że nie jesteś dość rozgarnięty/a, zastrzegam sobie prawo kasowania. Swoją głupotą nie należy męczyć innych.
Miłego dnia :)

Popularne posty